niedziela, 25 czerwca 2017

Serenada z czaszką



jak muzyka utrudzona zbyt wysokim lotem
czule spada mrok na miasto

nie odchodź zostań
masz jeszcze tyle światła
w oczach i włosach
w każdym cichym słowie

nie ocalisz go
nie osłonisz przed nocą
pójdzie za tobą na dno
otchłani

A z niej blask nigdy nie wraca
w oczodoły czaszki
zamarłego dnia

ijg

poniedziałek, 19 czerwca 2017

Lament róży



Nie słucham dłużej tego madrygału
nie jestem nimfą chociaż równie piękna
jak ona kocham tego który odszedł

zranione serce musi się otworzyć
dlatego kwitnę i rozchylam płatki
już nie ma wnętrza moja wielka rozpacz

na zewnątrz tęsknię aby moja miłość
do głębi zwiędła zanim ostrym kolcem
przebiję pamięć bólem przepełnioną

niech wszyscy się dowiedzą po co róży
okrutne kolce kogo nimi rani
dlaczego rozsypuje krwawe płatki

jak kocha cierpi i jak się zabija


ijg

czwartek, 15 czerwca 2017

Bogata noc o świcie



W górze jeszcze te nieuniknione gwiazdy
przestwór domknięty kopułą co jak korzec
strzeże dziękczynienia w potarganych modłach
czcicieli księżyca korony i berła

słońca zaćmę przeczekuje noc do rana
w niebie perły zapalone wiekuiście
żaden rybak ich nie łowi bo bluźnierstwo
brzask potępi i ukarze wyschłym morzem

łez nie będzie snu nie będzie ni kołyski
krew zastygnie nie czerwona ale pańska
spełzną żale po kryjomu nieprzytomne
noc obdarta już żebraczka nie królowa
wyda rozkaz : - Niechże świta...



ijg

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Sztuka horyzontu



Sztuka nie wyraża niczego
prócz linii horyzontu
jak on dzieli
i łączy niebo z ziemią

Powyżej i poniżej tej linii
jest abstrakcja niegodna uwagi
niegodna sztuki miłości
cierpienia bólu
i śmierci

Uważność artyzm miłość cierpienie ból
i śmierć
zawarte są w linii horyzontu

zmierza się do niego
w dowolnym kierunku
dystans pozostaje niezmienny

horyzont jest celem jedynym
i ostatecznym

celem nieosiągalnym


ijg




Westalka



Jeszcze pewnie powrócę do wiary
w suche krople deszczowej pogody
kiedy cisza napina złowieszcze godziny
obejmuje wybacza i żąda za wiele

Ale teraz nie chcę już nawet pamiętać
o co to wszystko
za jakie morza i nieba walczyłam
jakich herezji podtrzymywałam ogień
a jakiego ognia popiół
mam w sobie


ijg

piątek, 2 czerwca 2017

IKONA


to była twarz bez skazy
jak woda u źródła

w oczach miała wieczór
po upalnym dniu
kiedy na białym obrusie
matka ustawia miód
owoce i kwiaty

ta twarz miała w sobie
paradoksy nieziszczalnej logiki
jedności braku i nadmiaru
tęsknoty w dosycie i zgody na bunt

należała do mężczyzny kobiety i dziecka
do ciebie i do mnie
była biała czarna czerwona lub żółta
przybierała wszystkie kolory bezbarwnej tęczy

była twarzą boga żywego
religii której nie ma
z jej wiekuistą liturgią i ucieleśnionym słowem
milczenia

taka twarz mignęła dziś w tłumie

to twarz jego marki
ikona tłumu

     

ijg