ręka na kuchennym blacie
wzrok w zlewie
zwieszona głowa
bo czekam
nadchodzą
wolno
ale gwizd czajnika
więc umykają
parzę herbatę
w pustce
w pustce pokoju piję
i wracam do kuchni
czekają tam na mnie
wygłodniałe słowa
a kuchnia to połonina
rozległa panorama
oddech w kolorach jesieni
skrystalizowany czas
modlitwa gór
i my
tak dawni tak ważni
i tak
niedzisiejsi w tym wierszu
ijg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz