nic mi ciebie nie mogło zastąpić
oprócz polnej drogi
gdy niebo nad nią otwarte
po horyzont
czasem też wiosenna łąka
i polatujące nad nią ptaki wczesnym rankiem
albo wiatr w moich włosach i deszcz
wystarczały jako zadośćuczynienie
zimą mróz i śnieg stawały się rękojmią
obietnicą i uwierzytelnieniem
wszystkich lat bez ciebie
ale ty nie mogłeś mi tego wszystkiego zastąpić
byłeś jak bezlistne bezlitosne drzewo
widziane kiedyś jesienią przez okno pędzącego pociągu
dawno dawno temu
gdy zbliżała się
noc
ijg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz