szłam tym lasem tak niezasłużenie
że w szczęściu bezmyślnym moje tchnienie
wdzięczyło się za mnie
jak mam oddać co ofiarowały
mi ptaki swoim śpiewem i liście
cieniem wielkodusznym
czy strzelisty akt zachwytu wiecznie
trwać będzie nad moją głową wierną
jak duch gołębicy
czy sok poziomki na moich ustach
i jej kolor w moich wdzięcznych oczach
ocaleją
ze mną
ijg
czwartek, 23 maja 2019
Portret z pamięci
jakże trudno odnaleźć
miłosierne światło
gdy wokół niego zbierają się
cienie wybaczenia
może tylko na weneckich portretach bez twarzy
tak świecą złociste aureole
wokół spojrzenia oczu
dawno utraconych
bez ich blasku nic nie jest ważne
każdy uśmiech dotyk oddech
wypełza obłazi i wychodzi z ram
nie szukam fałszerzy obrazów
bo żaden z nich nie namaluje tego
co stanowi o oryginale -
prawdy którą przechowuje pamięć
ijg
miłosierne światło
gdy wokół niego zbierają się
cienie wybaczenia
może tylko na weneckich portretach bez twarzy
tak świecą złociste aureole
wokół spojrzenia oczu
dawno utraconych
bez ich blasku nic nie jest ważne
każdy uśmiech dotyk oddech
wypełza obłazi i wychodzi z ram
nie szukam fałszerzy obrazów
bo żaden z nich nie namaluje tego
co stanowi o oryginale -
prawdy którą przechowuje pamięć
ijg
sobota, 18 maja 2019
Pusta filiżanka
co jakiś czas zdarza mi się chwila
którą zatrzymuję aż wystygnie
zaparzam w niej herbatę lub kawę
nie mija dopóki nie wypiję
ona trwa wystarczająco długo
szeroko wysoko od stóp do głów
aby zamienić mi przestrzeń i czas
w odkrytą po jej odejściu nicość
odstawiam więc pustą filiżankę
nie mam bowiem już czym jej wypełnić
ijg
którą zatrzymuję aż wystygnie
zaparzam w niej herbatę lub kawę
nie mija dopóki nie wypiję
ona trwa wystarczająco długo
szeroko wysoko od stóp do głów
aby zamienić mi przestrzeń i czas
w odkrytą po jej odejściu nicość
odstawiam więc pustą filiżankę
nie mam bowiem już czym jej wypełnić
ijg
Motyl
nie w moim domu pusty pokój
tylko ja w oknie z filiżanką
przyglądam się kwiatom w ogródku
na projekcie stworzenia świata
są wyróżnione takie miejsca
ustalonym czasem i znakiem
to czekało na mnie wiele lat
aż je odnajdę i oswoję
aż dorosnę by się spełniło
motyl który przysiadł na róży
spojrzał na mnie oczami skrzydeł
i przesłał znak mojemu sercu
a ono wtedy przestało bić
poza mną
ijg
tylko ja w oknie z filiżanką
przyglądam się kwiatom w ogródku
na projekcie stworzenia świata
są wyróżnione takie miejsca
ustalonym czasem i znakiem
to czekało na mnie wiele lat
aż je odnajdę i oswoję
aż dorosnę by się spełniło
motyl który przysiadł na róży
spojrzał na mnie oczami skrzydeł
i przesłał znak mojemu sercu
a ono wtedy przestało bić
poza mną
ijg
Róża wybaczenia
gdy zakwitniesz całą sobą
nikt nie zerwie z ciebie kwiatu
jedną dłonią
obie jak w modlitwie złoży
i przysięgnie na świętości
że żałuje
łzy rozpaczy nawet słowa
nie pomogą nie wystarczą
by wybaczyć
bo już umiesz je jak pacierz
te zachody utracone
to pytanie
kiedy ty zakwitasz różo
odpowiadasz na nie śmiechem
róży echem
ijg
nikt nie zerwie z ciebie kwiatu
jedną dłonią
obie jak w modlitwie złoży
i przysięgnie na świętości
że żałuje
łzy rozpaczy nawet słowa
nie pomogą nie wystarczą
by wybaczyć
bo już umiesz je jak pacierz
te zachody utracone
to pytanie
kiedy ty zakwitasz różo
odpowiadasz na nie śmiechem
róży echem
ijg
SPACER
Chyba zostanę tu na dłużej
wśród rozrzutnych pól szczodrych lasów
chcę roztrwonić piasek w klepsydrze
chodźmy na spacer zabierzmy psa
droga prowadzi za horyzont
między tym co było i będzie
jesteśmy jak dwa widma chwili
która minęła mija minie
a nas zostawia na uboczu
poza czasem w przestrzeni mitu
o miłości o wszystkim
co istnieje naprawdę
ijg
wśród rozrzutnych pól szczodrych lasów
chcę roztrwonić piasek w klepsydrze
chodźmy na spacer zabierzmy psa
droga prowadzi za horyzont
między tym co było i będzie
jesteśmy jak dwa widma chwili
która minęła mija minie
a nas zostawia na uboczu
poza czasem w przestrzeni mitu
o miłości o wszystkim
co istnieje naprawdę
ijg
W elipsie snu
w ciszy zamkniętej na trzy spusty
śluzę podnosi ptasi trel
jestem w ognisku tej elipsy
płoną wieczory szumi sen
podróże wieszczą stare wierzby
tędy na jarmark pieszo brnął wójt
spóźniony bocian nie chciał odlecieć
w ognisku błądził elipsą pies
już nie wymierzam tylko chłonę
cały ten majdan i jego wir
kufry wynosi wiekowy stangret
podwody stoją uchylam drzwi
ijg
śluzę podnosi ptasi trel
jestem w ognisku tej elipsy
płoną wieczory szumi sen
podróże wieszczą stare wierzby
tędy na jarmark pieszo brnął wójt
spóźniony bocian nie chciał odlecieć
w ognisku błądził elipsą pies
już nie wymierzam tylko chłonę
cały ten majdan i jego wir
kufry wynosi wiekowy stangret
podwody stoją uchylam drzwi
ijg
Porzucony cień
przeglądam moje cienie od nowa
hieratycznie kłonię głowę przed blaskiem
moje oczy przywykają do powiek
znam już szczęścia owinięte w bawełnę
przewożone drobnicowcem jak cargo
dostarczane z opóźnieniem lub nigdy
ale rejsy na morzach są piękne
można nie dbać o porty o flauty
tylko płynąć i chłonąć w pełnym słońcu
kołysanie żywych wód
ijg
hieratycznie kłonię głowę przed blaskiem
moje oczy przywykają do powiek
znam już szczęścia owinięte w bawełnę
przewożone drobnicowcem jak cargo
dostarczane z opóźnieniem lub nigdy
ale rejsy na morzach są piękne
można nie dbać o porty o flauty
tylko płynąć i chłonąć w pełnym słońcu
kołysanie żywych wód
ijg
Obecność
ci którzy odchodzą chłoną tę obecność
tym którzy zostają dany jest jej brak
wypełnia puste ulice
i razem z ciszą sale koncertowe
nagle się pojawia na ostatniej stronie
książki czytanej po latach
może też wychynąć w kilku słowach
wczorajszej rozmowy ale i w milczeniu
chwili obecnej
jest solą samotności dobrze pojętej
łzą w oku niewidocznej opatrzności
jest alfą i omegą
jest wszystkim co niepojęte
ijg
Wejście do portu
jest we mnie skaliste wybrzeże
często siadam na najbliższym głazie
i patrzę na morze
fale rozbijają się bryzga piana
wiatr porywa mnie i mewy
wyłamuje nam skrzydła
nie czujemy bólu ale jednak
co jakiś czas słychać nasz krzyk
latarnia morska odwraca oczy
nim nadejdzie przypływ
podnoszę się i idę plażą
muszę włączyć światło orientujące
często siadam na najbliższym głazie
i patrzę na morze
fale rozbijają się bryzga piana
wiatr porywa mnie i mewy
wyłamuje nam skrzydła
nie czujemy bólu ale jednak
co jakiś czas słychać nasz krzyk
latarnia morska odwraca oczy
nim nadejdzie przypływ
podnoszę się i idę plażą
muszę włączyć światło orientujące
Słoneczny chłopczyk na placu zabaw
siedzimy pod drzewem na ławce
nasz mały chłopczyk stoi w słońcu
obserwuje inne dzieci
przygląda się ich opiekunom
wreszcie odnajduje nas wzrokiem i uśmiecha się
machamy do niego
roześmiany biegnie w naszą stronę
za chwilę będzie w smudze cienia
ale ja jeszcze go widzę w pełnym słońcu
i tak już będę go widzieć
zawsze
ijg
nasz mały chłopczyk stoi w słońcu
obserwuje inne dzieci
przygląda się ich opiekunom
wreszcie odnajduje nas wzrokiem i uśmiecha się
machamy do niego
roześmiany biegnie w naszą stronę
za chwilę będzie w smudze cienia
ale ja jeszcze go widzę w pełnym słońcu
i tak już będę go widzieć
zawsze
ijg
Nocny reżim
bywa że noc znieważa
odbiera i nie wynagradza
żadnego odejścia
można przytulić się
i przymknąć oczy
albo też cudzą dłonią
przegarnąć włosy
dłoń jest tylko metonimią nocy
a ona częścią całości
której nie ma
ijg
odbiera i nie wynagradza
żadnego odejścia
można przytulić się
i przymknąć oczy
albo też cudzą dłonią
przegarnąć włosy
dłoń jest tylko metonimią nocy
a ona częścią całości
której nie ma
ijg
Subskrybuj:
Posty (Atom)