nie umiem służyć temu pięknu
gdy stoję przed jego świątynią
omijam wzrokiem kolumny portyku
by stać się jedną z nich
tak podtrzymuję moje zapatrzenie
usuwam się i wchodzę w święty krąg
gotowa na przemianę i odrzucenie
kokonu który wnika w marmur posadzki
i oto jestem w drżeniu skrzydeł
klękam z nieporadnością motyla
w miejscu gdzie schodzą się drogi
bezdzietnej i matki po stracie
syna
obie dźwigamy na kolumnach bólu
niepokalane ciało
ijg
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz