środa, 13 października 2021
WIERSZE czerwiec 2021
wtorek, 18 maja 2021
Kwiecień-Maj 2021
RZEKA
w jakiej krainie jest łożysko
ani gdzie jej źródło nikt nie wie
ma tylko jeden brzeg
czysta forma kruchej czaszki
to natrętna asocjacja
zapach w jej szuwarach jest wartością naddaną
mówi się nawet że zbyteczną
tak samo rzecz się ma z ptakami wodnymi
dziwne ale nikt nie rości sobie prawa
do głównego nurtu a nawet
wielu próbowało bezskutecznie
wyzuć się z jego obieży
w dolnym biegu ciek ten stroi fochy zbolałej kochanki
jak antyczne instrumenty wytrawny stroiciel
ostatecznie i tak kapryśnym wodom harmonię przywraca
morska toń
ijg
....................
TANCERZ
nie było dnia żeby tych rysów wytartych przez życie
jak twarz władcy na pośniedziałej monecie
nie ozłocił skryty promień
oczy grabarza nie przechowywały blasku
chyba że w wypłakiwanych łzach
ale o zmierzchu nagrobne anioły
z błędnymi ognikami na głowie
mogły śledzić jego taniec w alejkach
uderzał patykiem rytmicznie o krzyże
dla wygiętych stóp i drżących ud
to była muzyka sfer
tak właśnie odnawia się ostatnie porozumienie
jego wysoki poziom przykuwa uwagę
bo wyżej jest już tylko mroczna kopuła
której nie przebije żaden strzelisty akt
ijg
...................
WAKACJE NAD MORZEM
czyją wolę wypełniasz
gdy o świcie wyłączają latarnie
a ty w półmroku dajesz za wygraną
przecież jesteśmy tu na chwilę
jak przelatujące z krzykiem rybitwy
jak przybyłe znikąd mewy
wychodzimy razem na plażę
gdzie nie można liczyć na fale
bo prawie nie zostawiają śladów
a nadmorskie skały ranią stopy
co pozostaje niech przemija
nie nasze dzieci budują zamki z piasku
nikt nie powstrzyma przypływu który je zabierze
wskakujemy z impetem do wody
aby utrwalić wytatuowaną przez słońce
opaleniznę
dla morza to zniewaga
i o to nam chodzi
ijg
.......................
PRZEJŚCIE
na przejściu granicznym
ujawniają się możliwości
z tamtej strony nadlatują motyle
nie znają języka ani rzeczywistości
swojska dla nich jest tylko nicość
i cisza
na obcej ziemi czeka ich los imigranta
chociaż przybywają jako emisariusze
za nimi nadciągają w zawiei śnieżynki
ich misterna kruchość nie sprawdzi się
w nowych warunkach
jednak wyposażone w konstrukcje
o niepowtarzalnych wzorach
naiwnie stawiają na tę oryginalność
w walce o przetrwanie
tuziemcy patrzą na to z zadziwioną nieufnością
przyszpilają motyle przetapiają na wodę śnieżynki
zamykają granice aby nikt z pobratymców
nie przeszedł na tamtą stronę
pełni lęku czekają na to co jeszcze może nadejść
ijg
..................
PRÓBA POEZJI LINGWISTYCZNEJ
"Tyś pociosał stodołę w cztery dni bez mała,
Ale kto ją stodolił, by - czym jest - wiedziała?"
. B. Leśmian
mogą być deski pozwolą uniknąć metafory
uda się z nich naprędce zbić jakąś szopę
a nawet stodołę
sąsiek do połowy wyłożyć wonnym sianem
albo snopami żyta i pszenicy
po klepisku niechaj od czasu do czasu
przebiegnie polna myszka
a przez szpary w dachu przeciśnie się
słoneczny blask
żadnych asocjacji tym bardziej symboli
to nie ta epoka i nie ta wrażliwość
zabita dechami przestrzeń odsyła
do związku frazeologicznego bez desygnatu
rzeczywistość zmienia się szybciej niż język
trzecią możliwością jest fikcja
czwartej nie ma
ijg
................................
NA BALU W DZIEŃ ZWYCIĘSTWA
dokąd pędzicie gieroje
lustra w sali balowej
nie umieją odbijać waszych twarzy
rozsypane perły z naszyjnika
to nie największe zło
błoto z sołdackich buciorów
na dywanie w sypialni księżnej
przez lata będzie schło
pęknięte tremo w jej buduarze
nie przechowa prawdy wydarzeń
wpadli nocą już prawie o świcie
książę pan zapewniał je suis un gentleman
zapraszał ich na kawę
błękitna krew splamiła gimnastiorki
rozpięte mundury na zuchwałych torsach
ryczały w dzień zwycięstwa :
"Этот день мы приближали как могли."
ijg
....................
PULS
"Kto punkt środkowy wybrał sobie za mieszkanie,
ten wzrokiem okrąg cały bierze w posiadanie"
Angelus Silesius
tł. Adam Mickiewicz
nader tajemniczy jesteś angelusie
chociaż niczego nie skrywasz
i najrzetelniej jak tylko można
odsłoniłeś swoją duszę
twoja myśl wiruje okręgami
na środek koncentryczny wyznacza mnie
w tym jedynym punkcie przestrzeni
która żyje i pulsuje wokół
zbiegają się promienie
gdziekolwiek poza nim byłabym martwa
ijg
....................
IMPRESJA
zapach glicynii przybiera kształt
żółtego motyla
imperatyw odbudowy wrażenia jest zamknięty
jak najcenniejszy klejnot w sejfie
z zapomnianym kodem
bez niego każda niewiarygodna realność
przechodzi w stan fikcji
niewiele można zrozumieć
intelekt stawia bierny opór wobec emocji
w jej rekonstrukcji bierze udział pierwszy lepszy
motyl albo kwiat
reszta zdana jest na przypadkowy sens
ijg
.......................
GÓRY
gramatyka architektury ma wyjątkowe zasady
świątynie wznoszone z gruzów miast
stają się po wiekach ciche jak stare drzewa
ich nawy przytłaczają to co unosi absyda
a światłość jest wszechobecna
i wytycza miejsce ciemności
pojawił się jednak wyjątek od zasady środka
w nowych budowlach sakralnych przesunięto go
na zewnątrz
spełniło się marzenie Mikołaja z Kuzy
teraz centrum można znaleźć wszędzie
a każdą granicę znieść albo przekroczyć
tak zmodernizowany plan świątyni
pozwala jej chronić i uwalniać duchowość
każdego pielgrzyma
sprawić by sam poznawał i zdobywał
Ararat Synaj Golgotę
a nawet górę Moria
ijg
....................
DESZCZOWE NUTKI
znowu jestem na tej ulicy
ona wraca do mnie gdy myśl spowalnia
i przestaje kontrolować czas
wtedy wychodzi na jaw
że nie umiem trzymać go na uwięzi
zrywa się nagle bez uprzedzenia
i pędzi na oślep z powrotem
a ja opieram się o mur starej kamienicy
by kolejny raz przejrzeć wszystkie kolory
w albumie światła
na szczęście tam zawsze jest katarynka
która zna piosenkę Crazy
I'm crazy for feeling so lonely
więc z niej właśnie czerpię te dziurawe nuty
wkładam je a potem co prędzej odchodzę
bo zanosi się na deszcz
ijg
.......................
MOVIE GAME
jak kreska na powiece
tak nie do uwierzenia prosta i pewna
była ta emocja bliska szczęściu
nałożenie pomadki na usta nie przyniosło strat
muśnięte wypielęgnowaną dłonią włosy
przyjęły ten gest jak należny sobie hołd
to wszystko było do przewidzenia
ale potem coś poszło nie tak
jakby ktoś przedwcześnie zatrzasnął drzwi
nie dokończył scenariusza
albo nie obsadził kilku drugoplanowych ról
zaskoczeni widzowie zwracali do kasy bilety
jakiś desperat zerwał ze słupa plakat
na którym deszcz rozmazywał makijaż
na twarzy zrozpaczonej protagonistki
ijg
.....................
KRZYWA PROSTA
do napisania arcydzieła potrzeba niewiele
na przykład wojny i pokoju albo zbrodni i kary
norwid zadowalał się rzeczą mniej wielką
spadłym listkiem do szyby przyklejonym
deszczu kropelką
charlie chaplin do zrobienia filmu
potrzebował aż trzech elementów
parku pięknej dziewczyny i policjanta
ale mastroianni zakładał tylko ciemne okulary
i już był gotów genialnie zagrać
w kolejnym genialnym filmie felliniego
czarny kwadrat na białym tle malewicza
zawarł w sobie wszystkie potencjalne obrazy
które zostaną kiedyś namalowane
dwuletniemu antosiowi do zabawy
całkowicie wystarcza kubełek i łopatka
ale bardzo często odrzuca je
i w skupieniu przesypuje piasek gołymi rączkami
i tak oto nieprzypadkowy minimalizm
stał się przypadkiem maksymalizmu doskonałego
jego geometrycznym wzorcem jest prosta
z definicji krzywa doskonała
ijg
.....................
W OGRODZIE OLIWNYM
(apokryf)
odsuń to ode mnie nie trzeba
wokół tyle wszystkiego
więc to jedno może zaczekać
gdy będę się modlił
piękna młoda kobieta
do wieczerzy podała nam
czerwone jak krew wino
i przaśny chleb z oliwą
ojcze ja już zawsze będę tęsknił
za jej uśmiechem dobrocią
urodą i głosem
po głazie na którym teraz klęczę
przebiegła jaszczurka
czuję ból w kolanach
i widzę moich uśpionych towarzyszy
zostaw mi to wszystko
nie oddalaj tego ode mnie
a zabierz to co zsyłasz
ja nie odkupię niczyich grzechów
nikogo nie zbawię
ja chcę tylko być z nimi wszystkimi
okazywać wdzięczność za darowane mi wino i chleb
spożywać ten posiłek z przyjaciółmi
kochać ich wszystkich tu i teraz
miłością skończoną w czasie i przestrzeni
bo zaprawdę powiadam ci że na tym świecie
stworzonym przez ciebie
inaczej kochać nie można
tu na ziemi synowie opuszczają domy ojców
a oni wybaczają im wszystko
i nie przestają ich kochać
dlaczego ty ojcze opuściłeś mnie
a nie pozwalasz mi odejść
dlaczego zsyłasz na mnie to jedno
czego nie chcę przyjąć
a w zamian odbierasz mi wszystko
uczyniłeś mnie człowiekiem
więc muszę od ciebie odejść
ja twój syn
twój syn człowieczy
ijg
....................
ŚWIAT MEDIÓW
kiedy ostrzeliwana celnie twarda pamięć
stara się uporać z każdym rozgrywanym newsem
w podcieniach manipulacji rośnie niepokój
niepowstrzymane barbarzyńskie podeszwy
na utartych szlakach skalpowanej ziemi
w kompulsywnych wędrówkach odciskają gwałt
podgrzane lodowce wysuwają oślinione jęzory
tropikalnym lasom zaczyna brakować tchu
a ptaki powracają znikąd w korony ściętych drzew
gdy tuż po wielkiej nocy umiera rozpustny książę
w ten czas wirtualnej apokalipsy schylamy głowy
nim media z jego starczego nasienia poczną w nas
godnych następców martwego idola
ijg
..................
wtorek, 6 kwietnia 2021
18 wierszy
MÓJ AUTOPORTRET
trudno było oswajać tę bryłę
odwracała się do mnie niechętną ścianą
ale ja podchodziłam blisko
żeby móc wodzić palcem po freskach
płaskie postacie w barwnych strojach
zamknięte w swoim świecie ignorowały mnie
zawsze były zimne i nieco wilgotne
wymagały uwagi i czasu
a jednak by nie upłynęło go zbyt wiele
zgodziłam się na tę jednostronną relację
aż w końcu właśnie w niej znalazłam to
czego gdzie indziej nawet nie szukałam
kiedy odchodziłam nie kryły zdumienia
że ich dwuwymiarowa przestrzeń została naruszona
nigdy jednak nie uznały żadnej przyczyny
tego co się stało
ja zostałam poza zasięgiem ich wzroku
dlatego patrzyły po sobie
a tylko czasem spoglądały z ukosa
na mój autoportret w prawym dolnym rogu
ijg
...................
BODY ART NA FRESKU
doszła do ściany i to był kres
w sam raz na dobry początek
to będzie trwałe pomyślała
nawet bez poprawek i zmian
miejscami odpadał mokry tynk
przezierało w nich arriciato
miała przed sobą cały dzień
słoneczny blask i żywe kolory
po nałożeniu ich na siebie
przylgnęła twarzą do muru
powoli wsiąkała w intonaco
piersiami brzuchem i udami
następnego ranka murarz zdjął
wciąż jeszcze ciepłą
warstwę organiczną
z uznaniem przyjrzał się freskowi
jego uspokojonej linii
i wiekuistym barwom
ijg
...........................
SZEKSPIR NA DWORCU
no i co tak siedzisz na tym dworcu
dobrze ci tu chociaż?
wiesz że w zadaszonej części peronu
cień tężeje jak galaretka porzeczkowa?
naburmuszony patrzysz na gołębie
tak one umieją latać ale kiedy drepczą
nie schodzą pasażerom z drogi
jest mi tu lepiej niż w foyer
teatru opery czy filharmonii
bo nie trzeba oglądać spektaklu
ani słuchać koncertu żeby w antrakcie
skorzystać z bufetu i toalety
a przeżyć można takie samo oczyszczenie
czekając na przyjazdy i odjazdy pociągów
litości bowiem i trwogi jest wtedy co niemiara
no więc siedzę tak na tym dworcu
dobrze mi tu jak na ulicy
mam dom teatr operę i filharmonię
moje życie tutaj
nie jest snem wariata śnionym nieprzytomnie
nie mieści się w strukturze tragedii
nie jest również symfonią
jest prawdziwe
tak nad miarę prawdziwe
że ta sławna i śmieszna alternatywa
być albo nie być
bawi mnie jak dzięcięca zgaduj zgadula
w której ręce złota kula
ijg
.............................
PROPEDEUTYKA MYŚLENIA WEDŁUG LADY MAKBET
zbieram siły żeby o tym pomyśleć
bo o niczym innym już prawie nie mam siły
myśleć
badam swoje dłonie
często je myję
póki co jednak myśli mi się
o tym i owym
rozglądam się
wiem że to jest najważniejsze
nawet jeśli o tym nie myślę
a ja muszę myśleć o tym co najważniejsze
poza tym mogę nie myśleć
wszystko inne nie nadaje się do myślenia
ale coraz częściej czuję
że to nie chce bym o tym myślała
bo jak zaczynam myśleć to się zmienia
a może nawet znika
i zostają mi tylko
te czerwone plamy na dłoniach
widzę je zawsze ale
nie potrafię o nich myśleć
ijg
.................................
WTAJEMNICZENIE
w partyturach dawnych mistrzów
wyszukuje skreślone nuty
wybiera te najmocniej zamazane
i z nich komponuje swoje sonaty
na kuchennym stole przykrytym ceratą
gałązka świerku dwa suche patyki na krzyż
i garść rozsypanych kamyków
czy nie sądzi pani że to wystarcza?
plener bardzo rzadko i raczej niechętnie
bo przestrzeń aż po horyzont jest nieodwracalna
przytłacza jak blok marmuru albo lipowy kloc
podobna sennej madonnie
trzyma światełko w lampionie dłoni
niespiesznie oprowadza mnie po swojej pracowni
dopiero przy pożegnaniu spogląda mi w oczy
i szeptem pyta czy muzyka moich rzeźb
nie była dla pani zbyt głośna?
ijg
......................
KAMPANIA
gdzieś w górze ptaki rozkładały skrzydła
nie wstrzymała ich lotu obietnica gniazd
kwiaty jeszcze kwitły jak zawsze naiwne
ostatni raz owoce obsypały sad
maruder przy drodze zbierał markietanki
adiutant z meldunkiem przepadał we mgle
czasem wiara na gali rwała akselbanty
lecz rota i pacierze trzymały za twarz
miało być z patosem no i z orderami
każdy dostał przydział radości i łez
honoru w taborach było pod dostatkiem
czarowały pieśni pachniał dziki bez
teraz pola bitewne utraciły zasięg
nieba nad nimi też na wyczerpaniu
a ich pustą ciszę wciąż tylko zakłóca
spóźnionego tyrteja fanatyczny krzyk
ijg
.....................................
POMNIK MAŁEGO POWSTAŃCA W WARSZAWIE
masz oczy usypane
z piasku Wisły
bieleje w niej czerwień
i wraca do aorty
przylepili ci orzełka na stahlhelmie
a potem byle noc
chłeptała mleko
z twoich dziecięcych dłoni
jak wszyscy którzy matkom obiecali
wrócić z pistoletem maszynowym
złożyłeś swój miecz i tarczę
w pustym arsenale
na warszawskiej ulicy
przybłąkał się do ciebie
bezpański los
zapytany czy jest twój
odpowiedziałeś : - Nie.
a za żywego szczeniaczka
oddałeś pomnik
który postawią ci w hołdzie
ijg
..........................
ZNAD MORZA MARTWEGO
nie dla ciebie partie saduceuszy i faryzeuszy
wierzysz że jesteś depozytariuszem
prawdziwej wiary poza świątynią
na pustyni
nad martwym morzem przeciw falom
szepczesz imię tajnego anioła
jak hasło w batalii dobra i zła
odprawiasz tylko własne obrzędy
by poznać zamysły twojego Boga
i tajemnice wielkiej katastrofy
masz swój własny kalendarz liturgiczny
więc studiujesz i przepisujesz święte księgi
aż wypełni się okrągły rok
w białej szacie po zmierzchu przyjmujesz posiłek
z chleba i wody
podczas całonocnego czuwania
śpiewasz pieśni
mieszkasz osobno w celi
przestrzegasz czystości
byli tacy przed tobą i będą zawsze
przed każdą katastrofą
i po niej
ijg
..................
Zły czas
jak blady świt na nocy obręb
ta czułość nie ma już znaczenia
odcienie giną lęk opada
powraca godność zatracenia
bo to jest przymus i rozwaga
jak mętny wykręt w czas niedobry
głęboki namysł nad czeluścią
szeroki uśmiech z tyłu głowy
ach to nieprawda butne łgarstwo
zwykłe ćwiczenie na wytrwałość
na dzielność kuraż i hart ducha
na wiarę w brzask lepszego jutra
ijg
...................................
RZEP
a jeszcze ten łopian
nie wiem co z nim
jako chwast będzie wytępiony
nie dla wyznawców jego zapach
nie dla wiernych kwiat
chełpliwy i zadziorny
skutecznie zwalcza
łupież czyraki
trądzik i świąd
bo ma w sobie tajne kody
tajemnice klasztorów
a nawet zbrodnie odszczepieńców
skąd więc ta nagonka
i odmowa zbawienia
ta nietolerancja
wobec braku różanej urody
i kartoflanej utylitarności
tutaj z nim tylko psy są szczęśliwe
że wczepia się w ogon
tylko deszcz i wiatr
nie omijają jego sercowatych liści
a przecież gdzie indziej
jak głosi legenda
dandelion i burdock pomogły
świętemu Tomaszowi z Akwinu
przy pisaniu Sumy Teologicznej
ijg
........................
PSIA RUTA
nazywają mnie psią rutą
wytykają bruzdkowanie
i podziemne kłącza
nie podoba im się to
że mogę się nimi rozmnażać
że mam obupłciowe kwiaty
które są języczkowate a także przedprątne
i bez miodników
że zapylają mnie błonkówki
że moje nasiona rozwiewa wiatr
a owoce są drobne i przypominają
paskowane bezżeberkowe niełupki
to wszystko im wadzi
dają mi odczuć swoją pogardę
przy wielu okazjach
ale mam na nich sposób
przebieram się w oliwkowo-seledynowy strój
zamieniam we wróżkę Absyntynę
i podaję im nalewkę ze mnie
ona sprawia że zaczynam się im podobać
zresztą nie tylko ja ale i wszystko wokół
ijg
............................
TANIEC PRZY OGNISKU
w tym tańcu szczeliny są tak wąskie
że światło przeciska się z trudem
i nie tańczy a tylko prześwietla
nawet ogień bywa nieszczelny
gdy poddany zapatrzeniu
rozpada się na iskry
my tańczący wokół
odrzucamy ruchliwe cienie
by zmienić się w promień światła
lub wybuchnąć płomieniem
ijg
...................
PURPUROWA IKONA
to wydaje się proste wylecieć nad morze
i spaść ze złamanym skrzydłem na lagunowy brzeg
nauczyć się być ptakiem a potem kamieniem
by pojednać je w sobie i otrzeć z nich krew
uspokojenie wzbiera w rozkołysie fal
gdy w estuarium biją rytmiczne przypływy
zda mi się że piszę naszą odyseję
pod prąd lub z biegiem rzeki
i uchodzę z nią
tak słowo po słowie przeglądam purpurę
nie skrzypią nawet uchylane drzwi
światło pada pod kątem który akceptuję
twoja twarz promieniuje w pociemniałym tle
ijg
........................
SUKNIA
już nie pamiętam kto mi podarował
tę suknię w kolorach ultramaryny
cynobru i ochry
moje dłonie do tej pory
cenią dotyk jej tkaniny
a kibić wciąż jest dumna
że była nią opięta
dwie święte stoją przy moim fotelu
są piękne jeśli trzeba wyłupią mi oczy
i połamią kołem moje kruche kości
abym jak one doszła do świętości
jeśli będzie konieczne dwaj święci
którzy są z nami zbudują na opoce
i przetłumaczą dla mnie biblię
abym jak oni mogła zgłosić ad vocem
w tej sukni tak się czułam i tak promieniałam
była jak cisza nie do zapomnienia
i nie do zaniechania
jak święto powszedniego dnia
była jak noc
łachmanem i czasem kochania
ijg
...............
DROGA
"Nieskończoność i wieczność stanowią największą i jedyną pewność"
Søren Kierkegaard
w drżących na wietrze listkach wierzby
daje się widzieć nieskończoność
ta jasna pani ciemnej drogi
ma słabość do ich wiotkich łóz
więc czemu nie chce wezwać mnie
z moją bojaźnią moim drżeniem
szłabym za nią trop w trop
i odciskała czasowy ślad
pomocne byłyby nie tylko wierzby
na drogę wzięłabym cały świat
lub zawinęła w tobołek miłość
jedyny mojej wieczności znak
ijg
........................
WYLINKA
niedorzecznie samotni
kiedy świat zrzuca skórę
i ukazuje swój goły brzuch
wydziedziczeni parzymy oczy
w oglądzie obcych ciał
czekamy śmiertelni w dwójnasób
aż obła nagość okryje się znów ludzką powłoką
i rzeczy dorosną
ijg
..................................
GROZA albo FENOMEN BAŃKI MYDLANEJ
puste półki i drabina w sztucznym świetle
to już wyciszona jaskrawość a poza nią mrok
tuż obok fotel z drewnianymi poręczami
jest we mnie zgoda na taką scenerię
moje dłonie odzyskują w niej spokój
o który gdzie indziej im niełatwo
przyzwolenie na lęk nie nadchodzi
może nie trafia pod właściwy adres
a może już tutaj nie mieszkam
w zwolnionym pokazie wygląda to inaczej
wszystko jest płynne opalizuje jak mydliny
widziałam to wiele razy nie tylko w życiu
te inne rewiry wydzielone są w przepaści
ijg
..................................
KLAUZULA
zmierzch na przedmieściach jest niepewny
ujawnia i niszczy własny potencjał
do poziomu przestępczego półcienia
niewiele zostaje na dobry początek
muszę być świadoma tych ograniczeń
bo wieczór nie zdąży nadrobić strat
a jednak to jest jedyne dopełnienie
jak uschnięte pelargonie w doniczkach
jak dachowe koty jak bezpańskie psy
dzięki temu pozostaje ostatnia szansa
że coś jeszcze ze mnie będzie
coś ocaleje jakiś znak gest
albo zgodnie z moją ostatnią wolą
nigdy niewypowiedziane słowo
ijg
..................
poniedziałek, 22 lutego 2021
DWA WIERSZE
ZAPIS DNIA
nisko nad wodą ciągnęły ptaki
ich niepowstrzymane skrzydła
wypełniały lotem mój bezruch
wkrótce zmierzch obrzeżył staw
mrok stał się sprzymierzeńcem
a uchodźcą blask
w znaku wodnym ukryty tatarak
wygasił bliki i uciszył szum
dopiero wtedy na grobli odłożył się dzień
a ja złamałam szyfr do nadejścia nocy
ijg
...............................
ZAWSZE JEST WYBÓR
już od teraz zawsze będę
taki jest mój wybór
nie jestem taka żeby się wahać
marudzić czy narzekać
zbyt długo się zastanawiałam
choć czas gonił
oferta ważna tylko do końca
ale promocja w każdej chwili
żałuję że wcześniej nigdy nie byłam
i że teraz jeszcze nie jestem
ijg
środa, 13 stycznia 2021
PROŚBA DZIEWCZYNY Z SIEDEMNASTOWIECZNEGO OBRAZU HOLENDERSKIEGO
kiedy niosłam dla ciebie szklankę wody kochany
przystanęłam przy oknie i zapatrzyłam się w dal
pochłonęła mnie cisza
ale dzięki tobie nie zachłysnę się nią
już zawsze będę pamiętać że prosiłeś o wodę
nie wiem czy spodoba ci się mój strój
minęło tak wiele czasu
jestem w długiej brązowej sukni
włożyłam na nią biały fartuszek
a na głowie mam krochmalony czepiec
jeśli stłukę szklankę nie gniewaj się
dla ciebie będę nieść wodę i bez niej
nie uronię ani jednej kropli
i ani jednej łzy nawet przez wieczność
tylko mnie kochaj kochany
ijg
niedziela, 10 stycznia 2021
PURPUROWA IKONA
(nowa wersja PROMIENIOWANIA RELIKTOWEGO)
to wydaje się proste wylecieć nad morze
i spaść ze złamanym skrzydłem na lagunowy brzeg
nauczyć się być ptakiem a potem kamieniem
by pojednać je w sobie i otrzeć z nich krew
uspokojenie wzbiera w rozkołysie fal
gdy w estuarium biją rytmiczne przypływy
zda mi się że piszę naszą odyseję
pod prąd lub z biegiem rzeki
i uchodzę z nią
tak słowo po słowie przeglądam purpurę
nie skrzypią nawet uchylane drzwi
światło pada pod kątem który akceptuję
twoja twarz promieniuje w pociemniałym tle
ijg
sobota, 9 stycznia 2021
PROMIENIOWANIE RELIKTOWE
ja mogę tylko sama przeglądać purpurę
bo wiem że wtedy nie skrzypią uchylane drzwi
światło pada pod kątem który akceptuję
twoja twarz promieniuje w pociemniałym tle
to w końcu takie proste i wręcz oczywiste
nie wymaga wyjaśnień jak lagunowy brzeg
na który spada skrzydło przelotnego ptaka
ugodzone kamieniem złamane przez lęk
przemieszczają się warstwy odłożonych epok
na przekór obietnicom i twardym faktom wbrew
można z nich odczytywać nasze odyseje
z prawej do lewej w górę albo z biegiem rzek
ijg
MIŁOŚĆ W CZASOPRZESTRZENI
aż tylu co Penelopa nie miała zalotników
i nie czekała na jego powrót
nie chciała tkać i pruć tego czego nie utkała
tak więc miała ich znacznie mniej
ale też żadnego nie chciała za męża
mówiła im że czeka na niego
kiedy leciała samolotem do Grecji
i ujrzała z góry mityczną Itakę
zrozumiała że czas jest odległością
między tą która nie czeka a tym który wraca
po jego powrocie nie mogli się spotkać
dzieliła ich odległość w czasie minionym
i nie zmalała już nigdy ani o jedną chwilę
ijg
LOT NA WENUS
to jest taka planeta na której
rok jest krótszy niż doba
ale podobno nie ma na niej życia
tyle o niej wiem co inni
to nie wystarczy choć może się uda
spełnić wszystkie warunki
przed lotem w nieznane
bez wizy i bez promesy ale za to z kimś
kto przeżyje ze mną na tej planecie
kilka pięknych nocy i dni
bo tam każde z nas będzie się kręcić
o wiele wolniej wokół własnej osi
a szybciej razem będziemy obiegać Słońce
ijg
PROCES
TRANSGRESJA
(druga wersja PROCESU - poprawiona)
w wieńce upiornych pożegnań strojna cisza
nie zadowoli formy marzeń o nierealnych celach
i nie wytyczy granic snom w konieczności przyczyn
po przebudzeniu nicość jest bardzo mała
skutek wyprzedza w niej działanie
brakuje słów nawet dla oczywistych znaczeń
dopiero poza nimi gdzieś w oddali
kłębi się materia
ijg
..........................................
PROCES (wersja pierwsza)
po przebudzeniu nicość jest mała
a i tak brakuje na nią słów
u jej podłoża kłębi się materia
w wieńce upiornych pożegnań
strojna cisza nie zadowoli formy
rozpoznawanych doraźnie marzeń
ona działa nawet w snach
wytyczając nierealne cele
koniecznych przyczyn
narzuca brzemię doskonałości
w niezbornym świecie skończonych złudzeń
i wspiera w prawie do samotności
ijg
GASNĄCE ŚWIATŁO
nie chciałam nikogo niepokoić
wyplatany fotel na tarasie czekał
w ogrodzie panował półmrok
miała być cisza ale zgasła
w oddali dudnienie pociągu nie cierpiało zwłoki
było na czas by dać ukojenie
jak wypłakany żal
w woskowych łzach dopalającej się gromnicy
ijg
CZAS NA MIŁOŚĆ
w taki wieczór jak dziś
oglądalibyśmy głupi film
albo w inny sposób razem tracili czas
jeszcze nie tak dawno
nie musieliśmy oszczędzać ani szukać
by go spędzać i zabijać
zawsze mieliśmy go dla siebie
aż przyszła ta chwila
i któreś z nas pierwsze powiedziało
nie nie mam już czasu
a drugie ostatni raz poprosiło
daj mi jeszcze tę chwilę
to wtedy nasz czas się skończył
i więcej go nie było
zdążył jednak zabić naszą miłość
za to że żądała go zbyt wiele
SELFIE
samotność wiernie namaluje siebie
na pierwszym planie dobiorą się słowa
pod kolor dobrze widzianych oczu
dotyk z przesuniętą perspektywą
zmieni się nie do poznania w połysk
bez wzoru faktury i splotu
kłopoty będą z tłem
na które zawsze brakuje słów
a bez nich jest zbyt ciemne
to co najważniejsze będzie rozmazane
lecz wszystko ujmą mocne ramy
tak by granice stały się czytelne
ijg
REQUIEM DLA ODMIEŃCÓW
tacy wracają z pustymi rękami
nie dbają o detale
gwiazdka z nieba nie dla nich
nie sięgają po nią wcale
nie czują winy i nie poddają się karze
są inni jak nikt przed nimi i nikt po nich
są jedyni
wybaczają tym których nie kochają
ci którzy ich kochają muszą im wybaczyć
oni kochają bez wybaczenia
ale też bez zemsty
tego co znaleźli nigdy nie szukali
o wszystkim mówią to szczegół
nie chcą niczego
ciągle odchodzą nie oglądając się za siebie
jeśli zostaną będą nieszczęśliwi
w ich duszach mieści się cały świat
to ciężar ponad ludzkie siły
są wybrańcami bogów w których nie wierzą
tacy jak oni nie żyją
tacy jak oni tylko umierają
Requiem aeternam dona eis Domine
ijg
EXODUS à rebours
wyruszyli o świcie
jakżeby inaczej
to najlepsza pora na bunt
opuszczali miejsce
dawno wyczerpane
jak zbyt płytka studnia
na pustyni
nie żegnał ich nikt
bo i po co rozdzierać szaty
rwać włosy z głowy
albo zanosić się płaczem
im przecież było sądzone
wyjść z ziemi obiecanej
i nie nad morze czerwone
lecz udać się w przeciwną stronę
ijg
STUDIUM HISTERII
można umieć odsunąć filiżankę z niedopitą kawą
ale zachować przy tym umiar i rozsądek
o to już nie takie proste
wciąż jeszcze nie mogła się zdecydować
bo byłby przecież to gest ostateczny
wprawdzie na dobry początek
ale jednak raz na zawsze
wyjaśniała subtelnie długo i zawile
nerwowy uśmiech nie schodził jej z twarzy
o tak umiała się wysłowić
jej elokwencja budziła podziw
a mówiła po to aby ktoś zrozumiał
ktokolwiek chociaż raz i nawet częściowo
tak mniej więcej i nie do końca
ale jednak pojął o co jej chodzi
no i wreszcie powiedział jakieś pojednawcze słowo
z dobrego serca albo tylko z dobrej woli
i jej nie odrzucił i jej tym słowem nie zabił
ijg
DUSZA WIELMOŻNA
gasną światła na obrzeżach
zamiera gwar w mojej duszy
a ja tu przeciw światu muszę
rozbić strukturę jej kryształu
ona nawet gdy łka jest dumna
milczy nawet w czas niezgody
więc próżny trud gdy rąk za mało
podwód na czas nie dostarczyli
a zbuntowany motłoch grzmiał
że w pół drogi ją zatrzyma
wywlecze i rozbije w pył
wtedy ta pani miłością wielmożna
szepnęła oprawcom w odpowiedzi
nie wiecie co czynicie
tak nie można
ijg
HIATUS W CZASIE ZARAZY
o szarej godzinie bieleje czas
nastaje pora dziękczynienia
myśli wracają każda do siebie
i nie ma niczego by utulić
zawęzić rozziew dla niepoznaki
zrzucić z grzbietu stężały trud
nie da się inaczej tego wyrazić
godność ma kolce na obroży
szarga się ten kto cicho skomli
a skoro myśli mnie odbiegły
jak poczet zdrajców lub frajerów
to niechże sobie w mojej głowie
przynajmniej sucha pustka dzwoni
NOC
NOC (nowa wersja)
porzucony cień odwraca się plecami
w nieudanej translacji z jawy na sen
albo staje niegodnie twarzą do ściany
po skończonej walce dzielone są łupy
między zaborczą miłość i drugą połowę
zwycięskiej całości w krytycznej masie
tak trudno potem uwierzyć
w to co się stało
kiedy pod wyprawioną skórą brzasku
odnajduje się i przyspiesza puls
...................................
NOC (stara wersja)
porzucony cień odwraca się plecami
w nieudanej translacji z jawy na sen
albo staje niegodnie twarzą do ściany
po skończonej walce dzielone są łupy
gdy zaborcza miłość osiąga masę krytyczną
wybucha i nie bierze jeńców
tak trudno potem uwierzyć w to co się stało
kiedy pod wyprawioną skórą brzasku
można już odnaleźć przyspieszony puls
ijg
WYZNANIE
wdycham wiatr milczących przestworzy
w których tężeją próżne nadzieje
na szczęście trwałe i niezgłębione
zaniecham raju lecz pozwę fatum
o ciemne skiby znaczeń tej ziemi
obiecanej mi ukazem spełnienia
bo to nieprawda że się wypieram
że zaprzepaszczam i zaniedbuję
albo odchodzę zamiast zrozumieć
prawa życia i przyjąć rachunek
jednak nie będę jak ci co dostali
choć nigdy nie było im dane
lub znaleźli ale tylko szczęście
niewyszukane
ijg
KRYSTALIZACJA
ekskluzywny nowy zapach od Calvina Kleina
jak aria w stylu belcanta
albo ostatni uścisk zimnej dłoni
wybieraj
wciąż jeszcze wybór należy do ciebie
długie włosy upina się we wstążki
a liście dębu w pierwszy szron
wprawdzie drzewa można kochać inaczej i dłużej
ale nigdy nie pozwól by czas uczył cię miłości
która była cała i widoczna gołym sercem
swoją tajemnicę nawet rozbitą na lodowe kryształki
przechowała w każdym z nich i może ją wytrącić
dla ciebie nieoczekiwanie raz na zawsze
ijg
ENTELECHIA
taki kształt trwa lub sam może się ziścić
uprzedza każdy ruch jednym skinieniem
nie znaleźć go nie wymyślić
głębinowe w nim krążą soki
bywa że da się usłyszeć w głuchym dudnieniu
w odległym pogłosie rozbijanej fali
jak ona zostawi niczym nietknięte ślady
na mieliźnie w ciemnościach że oko wykol
za każdym razem niewoli wszystko co wokół
a tyle co nic oddaje
urzeczywistniony płynie w pełni otuchy
gdy stało się co stać się miało
samo przez się w sobie
i tylko dla siebie