czwartek, 26 września 2019
ODMOWA
Hej, nie zaśpiewam już z tobą,
chłopcze, tej piosenki,
ja nucę teraz tylko kołysanki
o wieczornym chłodzie,
o zachodnim niebie,
o dawnej miłości,
i o suchym chlebie.
Hej, młodzieńcze, na mnie pora,
odwracam głowę i spoglądam w bok.
Zbyt wabi mnie na twojej twarzy
dwudniowy zarost i żarliwy wzrok,
a ja chcę widzieć zachód słońca
i na horyzoncie ciemny las.
Idziemy razem, ale
w twojej dłoni marzną mi palce.
Hej, junaku, z twojego lica bije łuna,
mrużę oczy, znam ten blask i jego zew,
lecz ja już wchodzę w tło.
Tam czeka na mnie twój stygnący cień.
ijg
HIPPIKA
czas kuty na cztery nogi
pogubił w biegu podkowy
wszystkie dni mijają
na jedno kopyto
żadne z nas nie przewidziało
musimy się dowiedzieć
o co tym razem chodzi
i czy nie kuleje
uprawiamy woltyżerkę
w rozbitym namiocie
na pustyni z mirażami
bez oazy
jeśli spadniemy
to z wysokiego
szczęścia
ijg
pogubił w biegu podkowy
wszystkie dni mijają
na jedno kopyto
żadne z nas nie przewidziało
musimy się dowiedzieć
o co tym razem chodzi
i czy nie kuleje
uprawiamy woltyżerkę
w rozbitym namiocie
na pustyni z mirażami
bez oazy
jeśli spadniemy
to z wysokiego
szczęścia
ijg
niedziela, 22 września 2019
FESTYN
idą święta bez wyznawców
i nie zostawiają nic do życzenia
tylko wiatr panoszy się na długo
przed nimi
nasze losy rzucamy na pastwę
pogodzeni zawczasu w przestrzeni
czujemy się jednością wśród zer
binarnego systemu
najtrudniejsze są dni powszednie
kapłani i westalki mają wolne
a my zostajemy sami
z opuszczonymi rękami
tacy mierni w radości i szczęściu
odwołujemy spotkania nazajutrz
po każdej rezygnacji z wykorzystanych
niespełnień
takie są nasze pierworodne winy
których nie musimy wyznawać przed nikim
i więcej o nich nie pamiętać
a nawet nie żałować
ijg
2019, sierpień
i nie zostawiają nic do życzenia
tylko wiatr panoszy się na długo
przed nimi
nasze losy rzucamy na pastwę
pogodzeni zawczasu w przestrzeni
czujemy się jednością wśród zer
binarnego systemu
najtrudniejsze są dni powszednie
kapłani i westalki mają wolne
a my zostajemy sami
z opuszczonymi rękami
tacy mierni w radości i szczęściu
odwołujemy spotkania nazajutrz
po każdej rezygnacji z wykorzystanych
niespełnień
takie są nasze pierworodne winy
których nie musimy wyznawać przed nikim
i więcej o nich nie pamiętać
a nawet nie żałować
ijg
2019, sierpień
TRANSGRESJA
niech ta chwila utrzyma mnie w ryzach
bym jej na próżno nie minęła
na drodze zakurzonej drobinami czasu
niech w niej narasta wolny bezmiar
nieuchronnego przeistoczenia utraty
w niepowetowany zysk
aż znajdę przejście do ziemi niczyjej
ciemnego przymierza z obiecanym
bluźnierstwem
ijg
2019, sierpień
bym jej na próżno nie minęła
na drodze zakurzonej drobinami czasu
niech w niej narasta wolny bezmiar
nieuchronnego przeistoczenia utraty
w niepowetowany zysk
aż znajdę przejście do ziemi niczyjej
ciemnego przymierza z obiecanym
bluźnierstwem
ijg
2019, sierpień
W bałkańskim obrządku
Kiedy na niebie burzy się krew w kielichu chmur
a przy plaży ocienionej tamaryszkiem
kormoran rozkłada skrzydła w rzymski krzyż
wtedy nabieram pewności że wszystko
zmierzchnie przed nocą do barwy wina z granatów
Na to czekam i zaczynam iść skalistą ścieżką
do oliwnego ogrodu
gdzie drzewa wrastają w szare habity
wciąż te same na wieki wieków
Pod tysiącletnią oliwką mniszka o twarzy opłatka
obłóczy mnie w prawosławne giezło
i zaplecie moje krótkie farbowane włosy
znowu w długi dziewczęcy warkocz
Tak odmieniona wrócę na brzeg morza
by wysłuchać jak ono o wschodzie słońca
głosem muezina zapewnia
że wszystko co kocham
trwa
I ja w to uwierzę
święcie
ijg
a przy plaży ocienionej tamaryszkiem
kormoran rozkłada skrzydła w rzymski krzyż
wtedy nabieram pewności że wszystko
zmierzchnie przed nocą do barwy wina z granatów
Na to czekam i zaczynam iść skalistą ścieżką
do oliwnego ogrodu
gdzie drzewa wrastają w szare habity
wciąż te same na wieki wieków
Pod tysiącletnią oliwką mniszka o twarzy opłatka
obłóczy mnie w prawosławne giezło
i zaplecie moje krótkie farbowane włosy
znowu w długi dziewczęcy warkocz
Tak odmieniona wrócę na brzeg morza
by wysłuchać jak ono o wschodzie słońca
głosem muezina zapewnia
że wszystko co kocham
trwa
I ja w to uwierzę
święcie
ijg
Romeo i Julia (tragedia w dwóch częściach)
Część 1
NIEOCZEKIWANIE
(opowieść Julii)
to było w jakimś hotelu pod Weroną
duży pokój z wielkim łożem
malachitowe ściany łazienki
i mosiężny kran
głuchy korytarz prowadził do restauracji
w której kelnerka miała nam za złe
ale podała bardzo dobre spaghetti
podczas kolacji winnice zaglądały przez okno
z taką natarczywością
jakby rozpoznały we mnie
swoje brakujące ogniwo
a potem późną nocą
stojąc na balkonie w blasku księżyca
zobaczyłam jak genius loci kradnie
z naszego wozu jego piąte koło
więc wcześnie rano
porzuciłam Romea
i odjechałam
by jak zawsze wrócić tam
gdzie nikt na mnie nie czeka
Część 2
ALFA ROMEO GIULIETTA
(La meccanica delle emozioni: zeznanie Romea)
commissario jak mógłbym to zrobić
kto zabiłby pęd swojego bugatti
sam pozostając przy życiu?
nie chciałem tam jechać ale się uparła
tak do tego hotelu pod Weroną
pamiętam że w jego parku
stał posąg amora
z łukiem i kołczanem strzał
które mijały się z celem
na kolację zjedliśmy spaghetti napoli
piliśmy barolo tak chyba dużo wypiła
jeszcze jedną butelkę zamówiliśmy do pokoju
kiedy się obudziłem Julii nie było
odjechała moim wozem
nie nie wiem dokąd
nie wiem gdzie jest ona
i moja giulietta
ijg
NIEOCZEKIWANIE
(opowieść Julii)
to było w jakimś hotelu pod Weroną
duży pokój z wielkim łożem
malachitowe ściany łazienki
i mosiężny kran
głuchy korytarz prowadził do restauracji
w której kelnerka miała nam za złe
ale podała bardzo dobre spaghetti
podczas kolacji winnice zaglądały przez okno
z taką natarczywością
jakby rozpoznały we mnie
swoje brakujące ogniwo
a potem późną nocą
stojąc na balkonie w blasku księżyca
zobaczyłam jak genius loci kradnie
z naszego wozu jego piąte koło
więc wcześnie rano
porzuciłam Romea
i odjechałam
by jak zawsze wrócić tam
gdzie nikt na mnie nie czeka
Część 2
ALFA ROMEO GIULIETTA
(La meccanica delle emozioni: zeznanie Romea)
commissario jak mógłbym to zrobić
kto zabiłby pęd swojego bugatti
sam pozostając przy życiu?
nie chciałem tam jechać ale się uparła
tak do tego hotelu pod Weroną
pamiętam że w jego parku
stał posąg amora
z łukiem i kołczanem strzał
które mijały się z celem
na kolację zjedliśmy spaghetti napoli
piliśmy barolo tak chyba dużo wypiła
jeszcze jedną butelkę zamówiliśmy do pokoju
kiedy się obudziłem Julii nie było
odjechała moim wozem
nie nie wiem dokąd
nie wiem gdzie jest ona
i moja giulietta
ijg
Niedokończona rozmowa z Matką Teresą w bunkrze Enwara Hodży
............................[ "Gdy osądzasz ludzi, nie masz czasu ich kochać"
Matka Teresa]
- Zimno tu i ponuro, Matko,
chyba cały świat jest taki.
- Ależ dziecko, byłaś przecież
na adriatyckich plażach.
Czy tam też jest zimno ?
- Na plaży jestem garstką piasku, Matko.
- A tu ? Tutaj w bunkrze czym jesteś, córko?
- Tu jestem z tobą, Matko, a ty jesteś
ziemią.
- Matko, osądź mnie.
- Nie będę sądzić, mogę cię tylko kochać.
- Matko, czy osądziłaś Hodżę?
- Córko, nie miałam na to czasu.
- A czy zdążyłaś go, Matko, pokochać ?
ijg
Nie z tej ziemi
kto odważy się
by z ręką na sercu
ogrom wyrazić drobiną
a w czasach wielkiego głodu
oddzielić plewy od ziarna
słyszysz ten zew
dobiega skowytem
z dalekiej dali
spoza snu i mgieł
czasem jest blisko ziemi
na której płatki kwiatu
miąższ owocu korzenie drzewa
sprzyjając nam wyciszają ten jęk
wówczas na morskich falach odbieramy
dziecięcy śmiech świergot ptaków
oraz szum wznoszących nas wód
ponad płacz
i zgrzytanie zębów
ijg
piątek, 16 sierpnia 2019
Ciemny wiersz i bez gwiazd
jest radość dni w czerni obsydianu
ich przęsła i podpory dźwigają ład
nie wiedziałam o tym zanim noc
nie zapadła się we mnie
na drugim dnie znaczeń napięta myśl
nieponaglana nabrzmiewa kuliście
jak owoc sokiem w otulinie pestki
to na tych przejściach brakuje słów
gdy otwierają się granice sedna
i jednoczą dysonanse chwil
dla których warto żyć
i umierać w każdej z nich
gdy mija
ijg
ich przęsła i podpory dźwigają ład
nie wiedziałam o tym zanim noc
nie zapadła się we mnie
na drugim dnie znaczeń napięta myśl
nieponaglana nabrzmiewa kuliście
jak owoc sokiem w otulinie pestki
to na tych przejściach brakuje słów
gdy otwierają się granice sedna
i jednoczą dysonanse chwil
dla których warto żyć
i umierać w każdej z nich
gdy mija
ijg
REKOLEKCJE
to że jestem dość często mi wystarcza
uwolniona od celu zawracam na drodze
do niego
nie mam wtedy dokąd pójść
nie mam co robić
nie mam nic do życia
i nic do umierania
do nikogo nic nie mam
jestem już tylko od niechcenia
jestem do niczego oprócz istnienia
ono roi się wokół mnie
panoszy we mnie
i piętrzy nade mną
mogę w każdej chwili wyjść z tego osaczenia
i w każdej chwili w nim pozostać
ale tkwię pomiędzy w tertium non datur
schowana w tej szczelinie istnienia
w tym jedynym sensie jestem
trwam w boskości porzuconej przez bogów
którzy odeszli
nie oczekuję więc od nich rozgrzeszenia
ijg
uwolniona od celu zawracam na drodze
do niego
nie mam wtedy dokąd pójść
nie mam co robić
nie mam nic do życia
i nic do umierania
do nikogo nic nie mam
jestem już tylko od niechcenia
jestem do niczego oprócz istnienia
ono roi się wokół mnie
panoszy we mnie
i piętrzy nade mną
mogę w każdej chwili wyjść z tego osaczenia
i w każdej chwili w nim pozostać
ale tkwię pomiędzy w tertium non datur
schowana w tej szczelinie istnienia
w tym jedynym sensie jestem
trwam w boskości porzuconej przez bogów
którzy odeszli
nie oczekuję więc od nich rozgrzeszenia
ijg
W tym samym miejscu
odnajdę to miejsce nad rzeką
gdzie brzegi jej spina łuk mostu
to będzie inna rzeka inny
most łączący te same brzegi
nic się nie zmieniło odpowiem
gdy spytasz o miejsce spotkania
ja tylko przeszłam tamtym mostem
na drugi brzeg a tu wszystko jest
inne
ijg
gdzie brzegi jej spina łuk mostu
to będzie inna rzeka inny
most łączący te same brzegi
nic się nie zmieniło odpowiem
gdy spytasz o miejsce spotkania
ja tylko przeszłam tamtym mostem
na drugi brzeg a tu wszystko jest
inne
ijg
Perła
wszystko jak wyśnione gdzie więc szukać baśni
szeherezada z przyjaciółmi w tawernie
sączy wino i słucha ich miłosnych opowieści
nie szczędzi pochwał za każde zmyślenie
poprawia styl mimochodem jakby od niechcenia
pomaga plątać wątki uzupełnia treści
młody sindbad turban zawiązał na głowie
ściska jej drobną dłoń i zagląda w oczy
jak czynią wszyscy kochankowie
ona odwraca się i patrzy na morze
szepcze sprzeniewierzyłam na tę fikcję
tysiąc nocy została mi już tylko jedna
ale ta ostatnia będzie prawdziwa
nim się skończy zanim błysną zorze
wepnę ci moją perłę w turban
a potem zaszlocham że z tobą odpływa
sindbad zbladł skłonił się i wyszedł
żegnała go rankiem stojąc na brzegu
a z nią tysiąc nocy w ciemnym szeregu
ijg
szeherezada z przyjaciółmi w tawernie
sączy wino i słucha ich miłosnych opowieści
nie szczędzi pochwał za każde zmyślenie
poprawia styl mimochodem jakby od niechcenia
pomaga plątać wątki uzupełnia treści
młody sindbad turban zawiązał na głowie
ściska jej drobną dłoń i zagląda w oczy
jak czynią wszyscy kochankowie
ona odwraca się i patrzy na morze
szepcze sprzeniewierzyłam na tę fikcję
tysiąc nocy została mi już tylko jedna
ale ta ostatnia będzie prawdziwa
nim się skończy zanim błysną zorze
wepnę ci moją perłę w turban
a potem zaszlocham że z tobą odpływa
sindbad zbladł skłonił się i wyszedł
żegnała go rankiem stojąc na brzegu
a z nią tysiąc nocy w ciemnym szeregu
ijg
Elegia o podróży
to był ostatni raz kiedy podróżowałam z ojcem
napiszę o nim to co wciąż jest we mnie
i co by zostało nawet gdyby zburzono mi dom
pociąg zatrzymywał się na małych stacyjkach
niewiele rozmawialiśmy patrzyliśmy przez okno
zapadał wieczór zachodnie niebo stało w łunie
na naszej stacji
twarz ojca rozjaśniła się nagle
powiedział widzisz to drzewo ?
kiedy po wojnie wróciliśmy z matką do kraju
było o połowę niższe
podczas tej podróży zaczynałam rozumieć
że ojciec nigdy nie ujawni mi wiedzy
o grozie tego świata o cierpieniu i lęku
że muszę dotknąć tych tajemnic sama
a tylko jego wzrok w rzadkich momentach
przeczył radości i ujawniał nieufność wobec życia
kiedy przyniesiono mi wieść o jego śmierci
zostałam sama
wokół mnie usypała się pustynia
minęło wiele czasu zanim z niej odeszłam
ijg
napiszę o nim to co wciąż jest we mnie
i co by zostało nawet gdyby zburzono mi dom
pociąg zatrzymywał się na małych stacyjkach
niewiele rozmawialiśmy patrzyliśmy przez okno
zapadał wieczór zachodnie niebo stało w łunie
na naszej stacji
twarz ojca rozjaśniła się nagle
powiedział widzisz to drzewo ?
kiedy po wojnie wróciliśmy z matką do kraju
było o połowę niższe
podczas tej podróży zaczynałam rozumieć
że ojciec nigdy nie ujawni mi wiedzy
o grozie tego świata o cierpieniu i lęku
że muszę dotknąć tych tajemnic sama
a tylko jego wzrok w rzadkich momentach
przeczył radości i ujawniał nieufność wobec życia
kiedy przyniesiono mi wieść o jego śmierci
zostałam sama
wokół mnie usypała się pustynia
minęło wiele czasu zanim z niej odeszłam
ijg
idź za mną
odnajdziemy miejsce
które się wyczerpie
lub obróci wniwecz
w dwie przeciwne strony
ale jedną drogą
odejdziemy z niego
ty pójdziesz przed siebie
ja przed tobą wprost
odwrócona plecami dal
to inna przestrzeń
w niej naprawdę jestem
innej możliwości nie ma
ijg
które się wyczerpie
lub obróci wniwecz
w dwie przeciwne strony
ale jedną drogą
odejdziemy z niego
ty pójdziesz przed siebie
ja przed tobą wprost
odwrócona plecami dal
to inna przestrzeń
w niej naprawdę jestem
innej możliwości nie ma
ijg
środa, 31 lipca 2019
Strata i zysk
tym razem stanie się twoja wola
idźmy bez celu tą ścieżką na grani
na krańcach ciepła naszych dłoni
znajdziemy dotyk który nas nie zrani
dopóki zrywamy kwiaty nad przepaścią
niepotrzebna im żyzna gleba
nasze szczęście nie piętrzy metafor
na skalnym szczycie sięgamy nieba
przepaść i niebo jak miłość i śmierć
w nas zawsze mogą się wymieniać
po niekorzystnym kursie
na kilka chwil
spełnienia
ijg
idźmy bez celu tą ścieżką na grani
na krańcach ciepła naszych dłoni
znajdziemy dotyk który nas nie zrani
dopóki zrywamy kwiaty nad przepaścią
niepotrzebna im żyzna gleba
nasze szczęście nie piętrzy metafor
na skalnym szczycie sięgamy nieba
przepaść i niebo jak miłość i śmierć
w nas zawsze mogą się wymieniać
po niekorzystnym kursie
na kilka chwil
spełnienia
ijg
Mit
podziwialiśmy szyldy greckich tawern
i motyle skrzydełka desek surfingowych
zeszłego lata piliśmy tam wino
ze skórzanych bukłaków
mała dziewczynka z wielkimi oczami
podawała nam jasne grona
na tamtym wybrzeżu
rozpiętość między przeciwieństwami
mieściła się w granicach błędu
szukaliśmy mitu
który by je rozsunął
na odległość biegunów w kosmosie
dionizos obdarował nas czym mógł
ale jego prezentów do tej pory
nie rozpakowaliśmy
przechowujemy je w rozpadlinie
między nocą i dniem
między morzem i niebem
między miłością i miłością
przed powrotną podróżą
spod oka zerkał na nas hermes
zawiązując rzemyk u sandała
ijg
i motyle skrzydełka desek surfingowych
zeszłego lata piliśmy tam wino
ze skórzanych bukłaków
mała dziewczynka z wielkimi oczami
podawała nam jasne grona
na tamtym wybrzeżu
rozpiętość między przeciwieństwami
mieściła się w granicach błędu
szukaliśmy mitu
który by je rozsunął
na odległość biegunów w kosmosie
dionizos obdarował nas czym mógł
ale jego prezentów do tej pory
nie rozpakowaliśmy
przechowujemy je w rozpadlinie
między nocą i dniem
między morzem i niebem
między miłością i miłością
przed powrotną podróżą
spod oka zerkał na nas hermes
zawiązując rzemyk u sandała
ijg
Od dawna już wiem
opuszczone miejsca wypełnia jazz
bierze zastępstwo za nieobecnych
rozumie się przy nim zieleń
dziecko z ufnością bierze cię za rękę
zadziwiona wrona nie może się napatrzeć
nie pamiętasz czy kiedykolwiek
odchodziłaś od zmysłów
słuchasz zachłannie i na domiar złego
promienie słoneczne wytyczają prostą
by po niej zbiec się dokładnie w ten punkt
gdzie twoje życie nabiera wibracji
a ty wstrzymujesz oddech i nareszcie czujesz
to o czym od dawna wiedziałaś
że pragniesz tylko istnieć
ni mniej ni więcej
ijg
bierze zastępstwo za nieobecnych
rozumie się przy nim zieleń
dziecko z ufnością bierze cię za rękę
zadziwiona wrona nie może się napatrzeć
nie pamiętasz czy kiedykolwiek
odchodziłaś od zmysłów
słuchasz zachłannie i na domiar złego
promienie słoneczne wytyczają prostą
by po niej zbiec się dokładnie w ten punkt
gdzie twoje życie nabiera wibracji
a ty wstrzymujesz oddech i nareszcie czujesz
to o czym od dawna wiedziałaś
że pragniesz tylko istnieć
ni mniej ni więcej
ijg
czwartek, 11 lipca 2019
Rano było gorzej
teraz oddycham
jazz rzeźbi powietrze
odkurzyłam dywan
piję herbatę
na takich wektorach
rozpięty mam nastrój
rano było źle
od stóp do głów
byłam osobliwością
ijg
jazz rzeźbi powietrze
odkurzyłam dywan
piję herbatę
na takich wektorach
rozpięty mam nastrój
rano było źle
od stóp do głów
byłam osobliwością
ijg
SZCZĘŚCIE
nie miej pretensji już taka jestem
uszczęśliwia mnie oczarowanie
chwilą która nadejdzie
łzą która spadnie
chwile mijają łzy wysychają
ja pozostaję w oczarowaniu
szczęśliwa
ten czar we mnie trwa
ijg
uszczęśliwia mnie oczarowanie
chwilą która nadejdzie
łzą która spadnie
chwile mijają łzy wysychają
ja pozostaję w oczarowaniu
szczęśliwa
ten czar we mnie trwa
ijg
Biała karta
czas przestać mówić o uczuciach
dać w sobie przestrzeń światu
i w szczerym polu zasiać
zboże
ach czas już czas ukochać
byle badyl byle chwast
i wtulić twarz w pachnące
zioło
ułożyć się o to z macierzanką
wyjść naprzeciw spornym łanom
bosymi stopy zdeptać kamień
bo tylko bankrut gra o wszystko
a białej karty się nie znaczy
bezsilnym kolorem
atu
ijg
dać w sobie przestrzeń światu
i w szczerym polu zasiać
zboże
ach czas już czas ukochać
byle badyl byle chwast
i wtulić twarz w pachnące
zioło
ułożyć się o to z macierzanką
wyjść naprzeciw spornym łanom
bosymi stopy zdeptać kamień
bo tylko bankrut gra o wszystko
a białej karty się nie znaczy
bezsilnym kolorem
atu
ijg
DLACZEGO
jestem pewna że po wielu latach
ta zagubiona w szczerym polu stacja
wróci na swoje miejsce
ja wysiądę z pociągu
na betonową rampę
postawię walizkę
i rozejrzę się wokół
potem zejdę na polną ścieżkę
i będę szła jak wtedy
na wysokich obcasach pomiędzy zbożem
i ziemniakami
i że nic się nie wydarzy
oprócz prawdy tego krajobrazu
ukrytej w czerwieni
kwitnących maków
dopóki nie zrozumiem dlaczego
nigdy nie odnalazłam
nieszukanej zguby mojego życia
gdzie indziej
dlaczego nie oglądałam się za siebie
na nikogo i dlaczego
tego nie żałuję
ijg
ta zagubiona w szczerym polu stacja
wróci na swoje miejsce
ja wysiądę z pociągu
na betonową rampę
postawię walizkę
i rozejrzę się wokół
potem zejdę na polną ścieżkę
i będę szła jak wtedy
na wysokich obcasach pomiędzy zbożem
i ziemniakami
i że nic się nie wydarzy
oprócz prawdy tego krajobrazu
ukrytej w czerwieni
kwitnących maków
dopóki nie zrozumiem dlaczego
nigdy nie odnalazłam
nieszukanej zguby mojego życia
gdzie indziej
dlaczego nie oglądałam się za siebie
na nikogo i dlaczego
tego nie żałuję
ijg
RZECZYWISTOŚĆ
rzeczywistość jest w odwrocie
siecią wyławiam cienie
spotkania w olśnieniu
rozpamiętują lęk
gdy znoszą się przeciwieństwa
ja ponoszę koszty
wyceniam każdy cień
przywiązuję do niego wagę
ważne nade wszystko to jedno
poniżej już tylko nic
nic bardziej rzeczywistego
nie ma
ijg
siecią wyławiam cienie
spotkania w olśnieniu
rozpamiętują lęk
gdy znoszą się przeciwieństwa
ja ponoszę koszty
wyceniam każdy cień
przywiązuję do niego wagę
ważne nade wszystko to jedno
poniżej już tylko nic
nic bardziej rzeczywistego
nie ma
ijg
Na skrzyżowaniu
nie umiem służyć temu pięknu
gdy stoję przed jego świątynią
omijam wzrokiem kolumny portyku
by stać się jedną z nich
tak podtrzymuję moje zapatrzenie
usuwam się i wchodzę w święty krąg
gotowa na przemianę i odrzucenie
kokonu który wnika w marmur posadzki
i oto jestem w drżeniu skrzydeł
klękam z nieporadnością motyla
w miejscu gdzie schodzą się drogi
bezdzietnej i matki po stracie
syna
obie dźwigamy na kolumnach bólu
niepokalane ciało
ijg
gdy stoję przed jego świątynią
omijam wzrokiem kolumny portyku
by stać się jedną z nich
tak podtrzymuję moje zapatrzenie
usuwam się i wchodzę w święty krąg
gotowa na przemianę i odrzucenie
kokonu który wnika w marmur posadzki
i oto jestem w drżeniu skrzydeł
klękam z nieporadnością motyla
w miejscu gdzie schodzą się drogi
bezdzietnej i matki po stracie
syna
obie dźwigamy na kolumnach bólu
niepokalane ciało
ijg
Nad morzem
Wieczorem najbardziej lubię
iść brzegiem siebie
i wsłuchiwać się
w szum swoich fal
czuć jak nadpływają
i załamują się we mnie
a potem zamierając
obmywają mi stopy
wielkim spokojem
uwolnionym
z głębin
ijg
iść brzegiem siebie
i wsłuchiwać się
w szum swoich fal
czuć jak nadpływają
i załamują się we mnie
a potem zamierając
obmywają mi stopy
wielkim spokojem
uwolnionym
z głębin
ijg
DARY
nic co da się zwerbalizować
nie jest poezją
co da się zagrać nie jest muzyką
namalowane nie jest obrazem
sztuka daje się tylko przeczuć
wiedzie nas do niej
ślepa głucha i niepiśmienna
miłość
ona jest szczodra
rozdaje bezsłowne wiersze
puste partytury
i blejtramy
korzystajmy
ijg
nie jest poezją
co da się zagrać nie jest muzyką
namalowane nie jest obrazem
sztuka daje się tylko przeczuć
wiedzie nas do niej
ślepa głucha i niepiśmienna
miłość
ona jest szczodra
rozdaje bezsłowne wiersze
puste partytury
i blejtramy
korzystajmy
ijg
W czasie
ulituj się nie czaruj
i nie zabiegaj o mnie
podaj mi chleb
zjemy razem posiłek
za oknem zmierzch
piękniejszy niż poranek
na stole wazon polnych kwiatów
i zaparzona w dzbanie herbata
ten dzień nas wymarzył
lecz oddał w obce ręce
w twojej twarzy tak wiele ze mnie
że zanikam
dookolna cisza
ponagla w nas milczenie
czasu przybywa
ijg
i nie zabiegaj o mnie
podaj mi chleb
zjemy razem posiłek
za oknem zmierzch
piękniejszy niż poranek
na stole wazon polnych kwiatów
i zaparzona w dzbanie herbata
ten dzień nas wymarzył
lecz oddał w obce ręce
w twojej twarzy tak wiele ze mnie
że zanikam
dookolna cisza
ponagla w nas milczenie
czasu przybywa
ijg
To co jest
jakie mam zyski
z twoich oczu
jakie parcele
w twoich ramionach
uwłaszczasz mnie
każdym spojrzeniem
zabudowujesz
objęciami
czy mam się wyzbyć zapomnienia
przywrócić pamięć o tym
co ma być
to będzie ?
ijg
z twoich oczu
jakie parcele
w twoich ramionach
uwłaszczasz mnie
każdym spojrzeniem
zabudowujesz
objęciami
czy mam się wyzbyć zapomnienia
przywrócić pamięć o tym
co ma być
to będzie ?
ijg
Pocztówka znad morza
gdy rozpalone zmierzchy opływają w blask
niebo nad morzem staje się wiarygodne
tam ślady stóp na plaży zapewniają czas
że omijamy muszle nie depczemy szans
wiążemy nasze dłonie odwracamy wzrok
słowami dobijamy do horyzontu
poza nim to co mogło być tylko nasze
zabrało zimne morze na dźwigarach fal
ijg
niebo nad morzem staje się wiarygodne
tam ślady stóp na plaży zapewniają czas
że omijamy muszle nie depczemy szans
wiążemy nasze dłonie odwracamy wzrok
słowami dobijamy do horyzontu
poza nim to co mogło być tylko nasze
zabrało zimne morze na dźwigarach fal
ijg
RACHUNEK W KAWIARNI
gdy moim gestem odsuwasz pustą filiżankę
ja zdążę zwabić gołębia twoim spojrzeniem
tak polubownie oddajemy
wzajemne zadłużenie
po tylu latach mamy takie same dłonie w dotyku
ale bezustannie różnimy się smakiem herbaty
i godzinami o których dzwonimy
do siebie na poczekaniu
tylko pewność liczy się w wahaniu
nastroju i wieczornych wspomnień
kiedy odchodząc wracasz w tej chwili
zawsze innej tej samej
i ja wciąż jestem taka sama
sama
ijg
ja zdążę zwabić gołębia twoim spojrzeniem
tak polubownie oddajemy
wzajemne zadłużenie
po tylu latach mamy takie same dłonie w dotyku
ale bezustannie różnimy się smakiem herbaty
i godzinami o których dzwonimy
do siebie na poczekaniu
tylko pewność liczy się w wahaniu
nastroju i wieczornych wspomnień
kiedy odchodząc wracasz w tej chwili
zawsze innej tej samej
i ja wciąż jestem taka sama
sama
ijg
CANOSSA
to zrozumienie przynosi spokój
i daje pewność że nie przechodzi się
przez zamkniętą bramę której nie ma
a tylko przenika całe życie w jej pobliże
klęka we włosiennicy i korzy
z popiołem na głowie
aby po ostatecznym przebaczeniu
odrzucić je i odejść
słysząc za plecami szczęk wrzeciądzów
uchylanej bramy
ijg
i daje pewność że nie przechodzi się
przez zamkniętą bramę której nie ma
a tylko przenika całe życie w jej pobliże
klęka we włosiennicy i korzy
z popiołem na głowie
aby po ostatecznym przebaczeniu
odrzucić je i odejść
słysząc za plecami szczęk wrzeciądzów
uchylanej bramy
ijg
czwartek, 23 maja 2019
Dar
szłam tym lasem tak niezasłużenie
że w szczęściu bezmyślnym moje tchnienie
wdzięczyło się za mnie
jak mam oddać co ofiarowały
mi ptaki swoim śpiewem i liście
cieniem wielkodusznym
czy strzelisty akt zachwytu wiecznie
trwać będzie nad moją głową wierną
jak duch gołębicy
czy sok poziomki na moich ustach
i jej kolor w moich wdzięcznych oczach
ocaleją
ze mną
ijg
że w szczęściu bezmyślnym moje tchnienie
wdzięczyło się za mnie
jak mam oddać co ofiarowały
mi ptaki swoim śpiewem i liście
cieniem wielkodusznym
czy strzelisty akt zachwytu wiecznie
trwać będzie nad moją głową wierną
jak duch gołębicy
czy sok poziomki na moich ustach
i jej kolor w moich wdzięcznych oczach
ocaleją
ze mną
ijg
Portret z pamięci
jakże trudno odnaleźć
miłosierne światło
gdy wokół niego zbierają się
cienie wybaczenia
może tylko na weneckich portretach bez twarzy
tak świecą złociste aureole
wokół spojrzenia oczu
dawno utraconych
bez ich blasku nic nie jest ważne
każdy uśmiech dotyk oddech
wypełza obłazi i wychodzi z ram
nie szukam fałszerzy obrazów
bo żaden z nich nie namaluje tego
co stanowi o oryginale -
prawdy którą przechowuje pamięć
ijg
miłosierne światło
gdy wokół niego zbierają się
cienie wybaczenia
może tylko na weneckich portretach bez twarzy
tak świecą złociste aureole
wokół spojrzenia oczu
dawno utraconych
bez ich blasku nic nie jest ważne
każdy uśmiech dotyk oddech
wypełza obłazi i wychodzi z ram
nie szukam fałszerzy obrazów
bo żaden z nich nie namaluje tego
co stanowi o oryginale -
prawdy którą przechowuje pamięć
ijg
sobota, 18 maja 2019
Pusta filiżanka
co jakiś czas zdarza mi się chwila
którą zatrzymuję aż wystygnie
zaparzam w niej herbatę lub kawę
nie mija dopóki nie wypiję
ona trwa wystarczająco długo
szeroko wysoko od stóp do głów
aby zamienić mi przestrzeń i czas
w odkrytą po jej odejściu nicość
odstawiam więc pustą filiżankę
nie mam bowiem już czym jej wypełnić
ijg
którą zatrzymuję aż wystygnie
zaparzam w niej herbatę lub kawę
nie mija dopóki nie wypiję
ona trwa wystarczająco długo
szeroko wysoko od stóp do głów
aby zamienić mi przestrzeń i czas
w odkrytą po jej odejściu nicość
odstawiam więc pustą filiżankę
nie mam bowiem już czym jej wypełnić
ijg
Motyl
nie w moim domu pusty pokój
tylko ja w oknie z filiżanką
przyglądam się kwiatom w ogródku
na projekcie stworzenia świata
są wyróżnione takie miejsca
ustalonym czasem i znakiem
to czekało na mnie wiele lat
aż je odnajdę i oswoję
aż dorosnę by się spełniło
motyl który przysiadł na róży
spojrzał na mnie oczami skrzydeł
i przesłał znak mojemu sercu
a ono wtedy przestało bić
poza mną
ijg
tylko ja w oknie z filiżanką
przyglądam się kwiatom w ogródku
na projekcie stworzenia świata
są wyróżnione takie miejsca
ustalonym czasem i znakiem
to czekało na mnie wiele lat
aż je odnajdę i oswoję
aż dorosnę by się spełniło
motyl który przysiadł na róży
spojrzał na mnie oczami skrzydeł
i przesłał znak mojemu sercu
a ono wtedy przestało bić
poza mną
ijg
Róża wybaczenia
gdy zakwitniesz całą sobą
nikt nie zerwie z ciebie kwiatu
jedną dłonią
obie jak w modlitwie złoży
i przysięgnie na świętości
że żałuje
łzy rozpaczy nawet słowa
nie pomogą nie wystarczą
by wybaczyć
bo już umiesz je jak pacierz
te zachody utracone
to pytanie
kiedy ty zakwitasz różo
odpowiadasz na nie śmiechem
róży echem
ijg
nikt nie zerwie z ciebie kwiatu
jedną dłonią
obie jak w modlitwie złoży
i przysięgnie na świętości
że żałuje
łzy rozpaczy nawet słowa
nie pomogą nie wystarczą
by wybaczyć
bo już umiesz je jak pacierz
te zachody utracone
to pytanie
kiedy ty zakwitasz różo
odpowiadasz na nie śmiechem
róży echem
ijg
SPACER
Chyba zostanę tu na dłużej
wśród rozrzutnych pól szczodrych lasów
chcę roztrwonić piasek w klepsydrze
chodźmy na spacer zabierzmy psa
droga prowadzi za horyzont
między tym co było i będzie
jesteśmy jak dwa widma chwili
która minęła mija minie
a nas zostawia na uboczu
poza czasem w przestrzeni mitu
o miłości o wszystkim
co istnieje naprawdę
ijg
wśród rozrzutnych pól szczodrych lasów
chcę roztrwonić piasek w klepsydrze
chodźmy na spacer zabierzmy psa
droga prowadzi za horyzont
między tym co było i będzie
jesteśmy jak dwa widma chwili
która minęła mija minie
a nas zostawia na uboczu
poza czasem w przestrzeni mitu
o miłości o wszystkim
co istnieje naprawdę
ijg
W elipsie snu
w ciszy zamkniętej na trzy spusty
śluzę podnosi ptasi trel
jestem w ognisku tej elipsy
płoną wieczory szumi sen
podróże wieszczą stare wierzby
tędy na jarmark pieszo brnął wójt
spóźniony bocian nie chciał odlecieć
w ognisku błądził elipsą pies
już nie wymierzam tylko chłonę
cały ten majdan i jego wir
kufry wynosi wiekowy stangret
podwody stoją uchylam drzwi
ijg
śluzę podnosi ptasi trel
jestem w ognisku tej elipsy
płoną wieczory szumi sen
podróże wieszczą stare wierzby
tędy na jarmark pieszo brnął wójt
spóźniony bocian nie chciał odlecieć
w ognisku błądził elipsą pies
już nie wymierzam tylko chłonę
cały ten majdan i jego wir
kufry wynosi wiekowy stangret
podwody stoją uchylam drzwi
ijg
Porzucony cień
przeglądam moje cienie od nowa
hieratycznie kłonię głowę przed blaskiem
moje oczy przywykają do powiek
znam już szczęścia owinięte w bawełnę
przewożone drobnicowcem jak cargo
dostarczane z opóźnieniem lub nigdy
ale rejsy na morzach są piękne
można nie dbać o porty o flauty
tylko płynąć i chłonąć w pełnym słońcu
kołysanie żywych wód
ijg
hieratycznie kłonię głowę przed blaskiem
moje oczy przywykają do powiek
znam już szczęścia owinięte w bawełnę
przewożone drobnicowcem jak cargo
dostarczane z opóźnieniem lub nigdy
ale rejsy na morzach są piękne
można nie dbać o porty o flauty
tylko płynąć i chłonąć w pełnym słońcu
kołysanie żywych wód
ijg
Obecność
ci którzy odchodzą chłoną tę obecność
tym którzy zostają dany jest jej brak
wypełnia puste ulice
i razem z ciszą sale koncertowe
nagle się pojawia na ostatniej stronie
książki czytanej po latach
może też wychynąć w kilku słowach
wczorajszej rozmowy ale i w milczeniu
chwili obecnej
jest solą samotności dobrze pojętej
łzą w oku niewidocznej opatrzności
jest alfą i omegą
jest wszystkim co niepojęte
ijg
Wejście do portu
jest we mnie skaliste wybrzeże
często siadam na najbliższym głazie
i patrzę na morze
fale rozbijają się bryzga piana
wiatr porywa mnie i mewy
wyłamuje nam skrzydła
nie czujemy bólu ale jednak
co jakiś czas słychać nasz krzyk
latarnia morska odwraca oczy
nim nadejdzie przypływ
podnoszę się i idę plażą
muszę włączyć światło orientujące
często siadam na najbliższym głazie
i patrzę na morze
fale rozbijają się bryzga piana
wiatr porywa mnie i mewy
wyłamuje nam skrzydła
nie czujemy bólu ale jednak
co jakiś czas słychać nasz krzyk
latarnia morska odwraca oczy
nim nadejdzie przypływ
podnoszę się i idę plażą
muszę włączyć światło orientujące
Słoneczny chłopczyk na placu zabaw
siedzimy pod drzewem na ławce
nasz mały chłopczyk stoi w słońcu
obserwuje inne dzieci
przygląda się ich opiekunom
wreszcie odnajduje nas wzrokiem i uśmiecha się
machamy do niego
roześmiany biegnie w naszą stronę
za chwilę będzie w smudze cienia
ale ja jeszcze go widzę w pełnym słońcu
i tak już będę go widzieć
zawsze
ijg
nasz mały chłopczyk stoi w słońcu
obserwuje inne dzieci
przygląda się ich opiekunom
wreszcie odnajduje nas wzrokiem i uśmiecha się
machamy do niego
roześmiany biegnie w naszą stronę
za chwilę będzie w smudze cienia
ale ja jeszcze go widzę w pełnym słońcu
i tak już będę go widzieć
zawsze
ijg
Nocny reżim
bywa że noc znieważa
odbiera i nie wynagradza
żadnego odejścia
można przytulić się
i przymknąć oczy
albo też cudzą dłonią
przegarnąć włosy
dłoń jest tylko metonimią nocy
a ona częścią całości
której nie ma
ijg
odbiera i nie wynagradza
żadnego odejścia
można przytulić się
i przymknąć oczy
albo też cudzą dłonią
przegarnąć włosy
dłoń jest tylko metonimią nocy
a ona częścią całości
której nie ma
ijg
sobota, 13 kwietnia 2019
KUJAWIAK
ponad wszelką miarę spowite ziarna
z pustych kłosów układane bukiety
rzucane na leśnych duktach pod stopy
nie bój się nie zranisz nogi o kamień
już nazajutrz będą cię czekać pląsy
w długim gieźle na zielonym dywanie
teraz baw się włóż czerwone korale
muzykantom rzuć grosików przed smyczki
niech zagrają chodzonego dziewczynie
lecz ty stój i słuchaj może zobaczysz
to czego ludzkie oko nie widziało
bo znikło w smutku niesłychanej piosnki
ijg
z pustych kłosów układane bukiety
rzucane na leśnych duktach pod stopy
nie bój się nie zranisz nogi o kamień
już nazajutrz będą cię czekać pląsy
w długim gieźle na zielonym dywanie
teraz baw się włóż czerwone korale
muzykantom rzuć grosików przed smyczki
niech zagrają chodzonego dziewczynie
lecz ty stój i słuchaj może zobaczysz
to czego ludzkie oko nie widziało
bo znikło w smutku niesłychanej piosnki
ijg
Podniebny lot
odłożę świat na potem
jak ptak odkłada drzewo
bo ma pilniejsze sprawy
gdy jest zajęty lotem
bez uwięzi i smyczy
skręcę w prawo lub w lewo
nacieszę oczy dalą
odwyknę od goryczy
wrócę do świata czasem
popatrzeć z lotu ptaka
na radość i na smutek
i na mój dom za lasem
tam posiedzieć mi trzeba
jeszcze chwilę pod drzewem
posłuchać śpiewu ptaka
przychylić sobie nieba
ijg
jak ptak odkłada drzewo
bo ma pilniejsze sprawy
gdy jest zajęty lotem
bez uwięzi i smyczy
skręcę w prawo lub w lewo
nacieszę oczy dalą
odwyknę od goryczy
wrócę do świata czasem
popatrzeć z lotu ptaka
na radość i na smutek
i na mój dom za lasem
tam posiedzieć mi trzeba
jeszcze chwilę pod drzewem
posłuchać śpiewu ptaka
przychylić sobie nieba
ijg
niedziela, 10 marca 2019
ZMARTWYCHWSTANIE
ja się nie boję najwyżej powiem
że muszę wrócić po zapach zioła
którego nazwy już nie pamiętam
już zapomniałam czy było dobre
na przeziębienie czy na wątrobę
ale na wieczność przechowam zachwyt
nad wdziękiem jego leśnej urody
zmartwychwstających zielonych listków
po każdej zimie drobnych kwiateczków
pachnących miodem wtulonych w trawę
a potem w dłoniach babci lub matki
zmienionych w bukiet wieczystej troski
o moje zdrowie i moje życie
pielęgnowane wonnym naparem
na przekór prawdzie o pewnej śmierci
z której mam wrócić po zapach ziół
ijg
że muszę wrócić po zapach zioła
którego nazwy już nie pamiętam
już zapomniałam czy było dobre
na przeziębienie czy na wątrobę
ale na wieczność przechowam zachwyt
nad wdziękiem jego leśnej urody
zmartwychwstających zielonych listków
po każdej zimie drobnych kwiateczków
pachnących miodem wtulonych w trawę
a potem w dłoniach babci lub matki
zmienionych w bukiet wieczystej troski
o moje zdrowie i moje życie
pielęgnowane wonnym naparem
na przekór prawdzie o pewnej śmierci
z której mam wrócić po zapach ziół
ijg
NOC
przyjrzyj się dobrze to już noc
w niej rzeczy zmieniają postać
ich całość staje się częścią
siebie
nie musisz rozumieć dotknij
i poczuj drżenie przemiany
co nie odmówi niczego
sobie
ale odpowie za wszystko
jeśli zechcesz ją osądzić
i zaczniesz pytać o dobro
i zło
bo są one w jednej rzeczy
jej częściami a stają się
w niej tą całością która jest
w nich
ijg
w niej rzeczy zmieniają postać
ich całość staje się częścią
siebie
nie musisz rozumieć dotknij
i poczuj drżenie przemiany
co nie odmówi niczego
sobie
ale odpowie za wszystko
jeśli zechcesz ją osądzić
i zaczniesz pytać o dobro
i zło
bo są one w jednej rzeczy
jej częściami a stają się
w niej tą całością która jest
w nich
ijg
PRIMAVERA
lasy młodnieją a rzeki ciężkie
nogi w buciorach ciągną przez łąkę
za motylami depczą po kwiatach
płatki nadzieję tulą już w pąkach
że pęknie miłość wysunie nozdrza
zwęszy tragedię sobacząc w rowie
przydrożne wierzby bazią się czule
wciąż nieulękłe ufne na nowo
wyprostowują garby i witki
zgrabna jałówka biegnie na wypas
niezatrwożona i nieświadoma
nie wie jeszcze że stanie jak wryta
zadziwiona ważka dynda nóżką
od niechcenia i lekceważąco
siadłszy okrakiem na kaczeńcu
wszystko gotowe czeka na Fauna
a on się zbliża jakby niechętnie
opuszcza głowę i patrzy bykiem
w stronę orszaku zwiewnej piękności
co skry ma w oczach a włosy z marzeń
wykołysanych w pianie ciepłych mórz
ijg
nogi w buciorach ciągną przez łąkę
za motylami depczą po kwiatach
płatki nadzieję tulą już w pąkach
że pęknie miłość wysunie nozdrza
zwęszy tragedię sobacząc w rowie
przydrożne wierzby bazią się czule
wciąż nieulękłe ufne na nowo
wyprostowują garby i witki
zgrabna jałówka biegnie na wypas
niezatrwożona i nieświadoma
nie wie jeszcze że stanie jak wryta
zadziwiona ważka dynda nóżką
od niechcenia i lekceważąco
siadłszy okrakiem na kaczeńcu
wszystko gotowe czeka na Fauna
a on się zbliża jakby niechętnie
opuszcza głowę i patrzy bykiem
w stronę orszaku zwiewnej piękności
co skry ma w oczach a włosy z marzeń
wykołysanych w pianie ciepłych mórz
ijg
niedziela, 10 lutego 2019
KOMPOZYCJA SYKSTYNY
wyciągnął ramię pełne wiary
w najwyższą muzykę i jej owoce
nagi w póluniesieniu bólu
jeszcze niczego nie miał
prócz ukrytego w krzakach
Boga na oślep niewidzialnego
domacał się pierwszego dźwięku
choć nie słyszał tego zgrzytu
a było to jedyne objawienie
przemilczał upokorzony niemotą
ubogi w słowa które wypowie
dużo później nim nastanie raj
Bóg szukał go po omacku
wciąż podawał pomocną dłoń
ale nie dosięgał
wieczność rozpadała się cały czas
w bosko skomponowany
zgrzyt
ijg
w najwyższą muzykę i jej owoce
nagi w póluniesieniu bólu
jeszcze niczego nie miał
prócz ukrytego w krzakach
Boga na oślep niewidzialnego
domacał się pierwszego dźwięku
choć nie słyszał tego zgrzytu
a było to jedyne objawienie
przemilczał upokorzony niemotą
ubogi w słowa które wypowie
dużo później nim nastanie raj
Bóg szukał go po omacku
wciąż podawał pomocną dłoń
ale nie dosięgał
wieczność rozpadała się cały czas
w bosko skomponowany
zgrzyt
ijg
środa, 6 lutego 2019
GWIAZDA
nie ta ziemia mnie zrodziła
i nie ona mnie będzie umierała
w nadmiarze przestrzeni
w niedosycie czasu
uczę się przemijania
sama
najtrudniejsze są kwiaty
ich niełatwe pąki
z zagmatwanymi korzeniami w ziemi
i ptaki których skrzydła
nicują powietrze pod osłoną nieba
pomimo wszystko łatwiejsze są
gwiazdy ich światło w otchłani
nie żąda rozwiązań jest poezją absolutną
milczeniem ostatecznej tezy
coraz bliżej mi do niej
do tego wymiaru
przestrzeni euklidesa i mitu wiecznego powrotu
tam gdzie kończy się ziemia ze swoją wiedzą
a odradza mój początek
ijg
i nie ona mnie będzie umierała
w nadmiarze przestrzeni
w niedosycie czasu
uczę się przemijania
sama
najtrudniejsze są kwiaty
ich niełatwe pąki
z zagmatwanymi korzeniami w ziemi
i ptaki których skrzydła
nicują powietrze pod osłoną nieba
pomimo wszystko łatwiejsze są
gwiazdy ich światło w otchłani
nie żąda rozwiązań jest poezją absolutną
milczeniem ostatecznej tezy
coraz bliżej mi do niej
do tego wymiaru
przestrzeni euklidesa i mitu wiecznego powrotu
tam gdzie kończy się ziemia ze swoją wiedzą
a odradza mój początek
ijg
piątek, 1 lutego 2019
LAWENDOWANIE
bywa że poza lawendą świat jest mdły
brak mu finezji kunsztu i bon tonu
ociężale obraca się wokół osi
bez szans na zrozumienie sfer harmonii
wtedy w myślach zajmuję się lawendą
chociaż to nie łatwe a frasobliwe
uwinąć się z zapachem poczuć barwę
dla trudnej konieczności jej dosytu
to nie jest bajdurzenie kołysanki
wietrzenie snów erozja dźwięku słowa
ale fedrowanie urobku w sztolni
mojej myśli w pokładach moich uczuć
tak po prostu zajmuję się lawendą
aby dotrzeć do jej prawd bo każda z nich
zawiera ziarno prawdy
o mnie
ijg
brak mu finezji kunsztu i bon tonu
ociężale obraca się wokół osi
bez szans na zrozumienie sfer harmonii
wtedy w myślach zajmuję się lawendą
chociaż to nie łatwe a frasobliwe
uwinąć się z zapachem poczuć barwę
dla trudnej konieczności jej dosytu
to nie jest bajdurzenie kołysanki
wietrzenie snów erozja dźwięku słowa
ale fedrowanie urobku w sztolni
mojej myśli w pokładach moich uczuć
tak po prostu zajmuję się lawendą
aby dotrzeć do jej prawd bo każda z nich
zawiera ziarno prawdy
o mnie
ijg
czwartek, 24 stycznia 2019
OFELIA
osłania nas pochyły dach w kącie nieba
ścieżka pod lasem wyostrza widzenie
odmieniąją się chwile nastaje czas
nieprzemijania
powiedz czy to tak trudno wyjść na dziedziniec
uchylić furtę i spojrzeć na przestrzał
ponad ptakami albo jeszcze wyżej
dla zrozumienia
że wszystko wkoło to proste marzenia
w kolorach malwy pod muzykę ciszy
kiedy jej smak dotyka podniebienia
jak kołysanka
z przeobrażonej ody wieczornych mgieł
płynących nad łąką tuż przy strumieniu
naszej młodości w objęciach hamleta
w sercu ofelii
ijg
ścieżka pod lasem wyostrza widzenie
odmieniąją się chwile nastaje czas
nieprzemijania
powiedz czy to tak trudno wyjść na dziedziniec
uchylić furtę i spojrzeć na przestrzał
ponad ptakami albo jeszcze wyżej
dla zrozumienia
że wszystko wkoło to proste marzenia
w kolorach malwy pod muzykę ciszy
kiedy jej smak dotyka podniebienia
jak kołysanka
z przeobrażonej ody wieczornych mgieł
płynących nad łąką tuż przy strumieniu
naszej młodości w objęciach hamleta
w sercu ofelii
ijg
niedziela, 20 stycznia 2019
DZIEWANNY
gdzie po raz pierwszy spotkałam dziewanny
wybrzmiało wszystko czego odtąd szukam
nie na piaszczystych drogach ale we mnie
odcisnęło ślad
nie ma pewności jest zapach łubinu
łany żyta i młodniak i stary las
niczego więcej nie trzeba rozumieć
by powstrzymać płacz
w odnalezionym zostanie tęsknota
za tym co unosi nieprzytomny czas
czego nie odda najczulsza dziewanna
nie wysłowi wiersz
ijg
czwartek, 17 stycznia 2019
Odpoczynek na pustyni
pozwól przetoczyć się legendzie
w niej udaje się każde życie
nawet ruiny obrastają
w dar mirry kadzidła i złota
piach pustyni zasypie ślady
karawana podąży dalej
gdy daktyl dojrzeje w oazie
o zachodzie będzie najpiękniej
i właśnie tam można się spotkać
przy studni mówić o pragnieniu
by wilgotny chłód z cembrowiny
wyczerpać pełnymi garściami
ijg
w niej udaje się każde życie
nawet ruiny obrastają
w dar mirry kadzidła i złota
piach pustyni zasypie ślady
karawana podąży dalej
gdy daktyl dojrzeje w oazie
o zachodzie będzie najpiękniej
i właśnie tam można się spotkać
przy studni mówić o pragnieniu
by wilgotny chłód z cembrowiny
wyczerpać pełnymi garściami
ijg
piątek, 11 stycznia 2019
ŚWIATŁO
tego światła jakby za wiele
na drugiej szalce przeważa cień
staruszka odmierza z namysłem
jeszcze kilka luksów
przyglądam się oczarowana
wierzę w jej uczciwość
podziwiam kupiecki zmysł
siateczką zmarszczek podtrzymuje twarz
rzadkie siwe włosy upięła w koczek
bo już nie chce by rozsypywał je wiatr
ale w oczach ma wciąż złote promienie
z uśmiechu młodej dziewczyny
kiedy spogląda na mnie i pyta
czy nie razi panią południowe słońce ?
odpowiadam jej uśmiechem bo to jedyny dialekt
w którym możemy się porozumiewać
ijg
Barcelona, wrzesień 2018
na drugiej szalce przeważa cień
staruszka odmierza z namysłem
jeszcze kilka luksów
przyglądam się oczarowana
wierzę w jej uczciwość
podziwiam kupiecki zmysł
siateczką zmarszczek podtrzymuje twarz
rzadkie siwe włosy upięła w koczek
bo już nie chce by rozsypywał je wiatr
ale w oczach ma wciąż złote promienie
z uśmiechu młodej dziewczyny
kiedy spogląda na mnie i pyta
czy nie razi panią południowe słońce ?
odpowiadam jej uśmiechem bo to jedyny dialekt
w którym możemy się porozumiewać
ijg
Barcelona, wrzesień 2018
niedziela, 6 stycznia 2019
Idealne kształty
a może chodzi tylko o to
by chwytać zmieniający się kształt
czegokolwiek teraz lub kiedyś
łuszcząca się farba na ławce w parku
nie mniej ważna niż ostatnia kreacja
Kate Middleton od Gosi Baczyńskiej
kiedy wieczór zwleka zanim się rozpostrze
by mogli wreszcie podać herbatę
księżna Cambridge zmienia suknię na spodnie
bo będzie wspierać żołnierzy na Cyprze
na ławce układa się niebieskooki bezdomny
jego łachmany oblepiają strupy farby
pod kolor oczu z ostatniej kolekcji
prêt-à-porter Marca Jacobsa
aż wreszcie modelki schodzą gęsiego z wybiegu
zrzucają stroje i zmywają makijaż
potem w eleganckich dresach ich niezmienne figury
biegają w parku aby tylko się nie zmienić
ijg
sobota, 5 stycznia 2019
Na dnie oka
świetliste dni mijają tak samo
jak pochmurne i owiane mgłą
jak skradające się zwierzęta
na dzikich kopersztychach
wystarczy usiąść wygodnie w fotelu
i czekać na telefon można też
wyłączyć się z najciekawszej rozmowy
i zlecić jej zusammenfassung
to spowolni i pomoże chociaż nie zatrzyma
upływu czasu nie zatamuje obiegu krwi
bo trzeba brnąć w tych żywiołach
nawet wbrew sobie nawet pod prąd
nie ma w tym żadnej nauki ani filozofii
to trzeźwa myśl o czwartej nad ranem
jak surrealistyczny pomysł przecięcia węzła
brzytwą w gałce ocznej o zmierzchu
ijg
jak pochmurne i owiane mgłą
jak skradające się zwierzęta
na dzikich kopersztychach
wystarczy usiąść wygodnie w fotelu
i czekać na telefon można też
wyłączyć się z najciekawszej rozmowy
i zlecić jej zusammenfassung
to spowolni i pomoże chociaż nie zatrzyma
upływu czasu nie zatamuje obiegu krwi
bo trzeba brnąć w tych żywiołach
nawet wbrew sobie nawet pod prąd
nie ma w tym żadnej nauki ani filozofii
to trzeźwa myśl o czwartej nad ranem
jak surrealistyczny pomysł przecięcia węzła
brzytwą w gałce ocznej o zmierzchu
ijg
Subskrybuj:
Posty (Atom)